Archiwa tagu: Bianka Mikołajewska

TVP postawione w stan likwidacji

Genialna decyzja Sienkiewicza

Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz podjął radykalną decyzję ws. mediów publicznych. Szef resortu kultury postawił w stan likwidacji spółki: TVP, Polskie Radio oraz Polską Agencję Prasową. Przez osiem lat rządów PiS media te stały się niezwykle upolitycznione i stronnicze. Jednocześnie premier Donald Tusk zdecydował w środę, że rząd chce przeznaczyć trzy miliardy na onkologię i psychiatrię zamiast na media publiczne.

W związku z decyzją Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o wstrzymaniu finansowania mediów publicznych podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A.

W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowanie tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania.

Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie przez właściciela.

Bartłomiej Sienkiewicz

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tusk o funduszu kościelnym: Dzisiaj podjęliśmy decyzję o powołaniu zespołu międzyresortowego

– Dzisiaj podjęliśmy decyzję po uzyskaniu informacji na temat funduszu kościelnego i źródeł finansowania o powołaniu zespołu międzyresortowego, a więc będą tam ministrowie z kilku resortów. Będzie tam wicepremier Kosiniak-Kamysz, Marcin Kierwiński, minister Dziemianowicz-Bąk, minister finansów, szef kancelarii premiera i Rządowe Centrum Legislacji. Ten międzyresortowy zespół przystępuje od dzisiaj do pracy nad zmianą systemu finansowania funduszu kościelnego oraz innych źródeł finansowania z pieniędzy publicznych kościołów, w tym także zasad finansowania świadczeń emerytalnych i rentowych dla osób duchownych – stwierdził Donald Tusk na konferencji prasowej.

Więcej wypowiedzi Donalda Tuska o rządzeniu krajem po dewastacji PiS >>>

Więcej o zdewastowaniu szkolnictwa przez PiS >>>

 

Szczyt epidemii przed nami

„Ośrodek badawczy IHME UW (The Institute for Health Metrics and Evaluation) uruchomiony ze środków fundacji Billa i Melindy Gatesów prognozuje szczyt epidemii koronawirusa w Polsce na 21-24 kwietnia, a liczbę ofiar śmiertelnych na 2 tysiące (od 1,2 do 3 tyś) – poinformował na Twitterze korespondent Polskiego Radia, Marek Wałkuski.

Według najnowszych prognoz szczyt zakażeń koronawirusem w Polsce przesunie się o kilka dni. W okolicach 25 kwietnia liczba chorych na COVID-19 najprawdopodobniej wyniesie już 9 tysięcy przypadków.

Model przygotowany przez firmę ExMetrix przewidywał, że około 20 kwietnia w Polsce osiągnięty zostanie szczyt zakażeń koronawirusem. Wtedy liczba osób z potwierdzonym zakażeniem SARS-CoV-2 miała wynieść 9 tysięcy osób. Do tej pory sprawdzalność prognoz tej spółki plasuje się na poziomie aż 94,4 proc.

Prognozy zakażeń koronawirusem w Polsce – szczyt zachorowań na COVID-19 około 25 kwietnia

Prognoza wykonana została przy użyciu sztucznej inteligencji. 7 kwietnia postanowiono przeprowadzić drugą reestymację prognozy (czyli uwzględnić aktualną wiedzę o sytuacji w kraju oraz przebiegu epidemii w innych państwach). ExMetrix wprowadziło niewielkie korekty do poprzednich przewidywań. „Prognoza po tzw. douczeniu modelu, również i teraz nie uległa zasadniczej zmianie. Wskazuje nadal około 9 tysięcy potwierdzonych testami infekcji, natomiast maksimum epidemii przesunęło się o kilka dni w czasie, z 20 kwietnia w okolicę 25 kwietnia br.” – napisano w komunikacie firmy.

Firma wyjaśniła także skąd zmiany w prognozie. Łagodniejszy wzrost liczby wykrywanych zakażeń koronawirusem ma być związany z nowymi danymi dotyczącymi temperatury. Pogoda w nadchodzących dniach będzie lepsza niż wcześniej zakładano. Na wolniejszy wzrost zakażeń wpływ ma mieć też utrzymująca się na dość wysokim poziomie liczba testów koniecznych do wykrycia jednego przypadku zakażenia. „Obecnie trzeba wykonać w Polsce średnio 19 testów, by wśród nich był jeden potwierdzony przypadek zakażenia co jest liczbą zbliżoną do sytuacji w Korei Południowej na tym samym etapie epidemii i bardzo zbliżoną do występującej obecnie w Czechach” – napisano dalej.

– Niezmiennie uważamy, że jednym z kluczowych elementów skutecznej walki z koronawirusem jest ograniczenie migracji, bezpośredniej komunikacji i dyscyplina w przestrzeganiu wprowadzonych ograniczeń. Nasze modele zakładają, że w okresie Wielkanocnym czynniki te znacząco się nie zmienią – dodaje główny analityk ExMetrix Ryszard Łukoś. Firma zakłada, że w czwartek 9 kwietnia liczba zakażeń w Polsce wzrośnie do 5746 przypadków. Do 8 kwietnia liczba ta wyniosła rzeczywiście 5202 zakażonych.

Zaraza PiS wyprzedziła zarazę koronawirusa. Ot, co.

Kmicic z chesterfieldem

Rząd Morawieckiego świadomie dąży do konfliktu z Unią Europejską.

PiS jest nastawiony przeciw UE, bo ta nie zgadza się na bezprawie i wartości niedemokratyczne. Liczy też na to, że Unia się wywróci choćby przy pomocy koronawirusa.

Mamy rząd autorytarny, wykorzystujący zamieszanie z zarazą, bo wie, że protestów społecznych nie będzie.

Wyrok TSUE może być tylko jeden, Izba Dyscyplinarna SN nie mieści się w standardach zachodnich, a tym samym Polska rządzona przez PiS nie nadaje się do tej cywilizacji.

To od nas zależy, czy zgodzimy się na zamordyzm, czy zgodzimy się na degradację naszego życia i ojczyzny.

Partia Kaczyńskiego i rząd tej formacji, rząd Morawieckiego, jest w istocie antypolski, to wróg naszego państwa i naszego życia, który zainstalował się u koryta.

Czy musimy czekać na upadek Polski, aby dać kopa Morawieckiemu i Kaczyńskiemu, przegnać ich z kraju, jako banitów?

Pytanie retoryczne.

Andrzej Duda zaś winien ciągle być na walizkach. Jest nie…

View original post 684 słowa więcej

 

„Tworki 2” Kaczyńskiego

Rząd narzuca obowiązek organizacji ogromnego wydarzenia w momencie, w którym lawinowo rośnie liczba zachorowań, w którym cały wysiłek powinien być skierowany na walkę na innym froncie. Sytuacja, w której w trakcie epidemii służby porządkowe zajmują się doręczaniem pakietów wyborczych wydaje mi się farsą” – dr Adam Gendźwiłł komentuje nowy projekt PiS.

Rozmowa z Adamem Gendźwiłłem >>>

Kmicic z chesterfieldem

No to mamy dylemat. Tworki, czy pikujący tupolew? A może nie jest to dylemat. Tylko zrobiono z Polski Tworki i zapakowano do tupolewa, który właśnie pikuje i pierdolnie w glebę.

Niewątpliwie mamy do czynienia z ogólnopolską katastrofą smoleńską. Koronawirus to tylko dodatek, który jak cjankali wsadza się w jamę ustną, aby pacjent nie beknął.

Aby jeszcze było ciekawiej, za sterami zasiadł sam prezes Jarosław Kaczyński, wariat nr 1. Absolutnie zgadzam się w tym z Markiem Borowskim.

Tak pierdolnęła ostatecznie Polska w 1795 roku, tacy targowiczanie jak Kaczyński wówczas rządzili, tak wyrżnął nosem w glebę nasz kraj we wrześniu 1939 roku.

Czy my się nauczymy, że Kaczyński na zawsze powinien zostać w zakładzie zamkniętym, gdzie nie ma klamek, a ściany są gumowe?

Czy po szkodzie Polak jest nadal głupi, 10 lat temu wypieprzył tupolew w smoleńską ziemię, za co ewidentnie odpowiada Lech Kaczyński, a pośrednio jego brat Jarosław.

Teraz szykuje się…

View original post 607 słów więcej

 

Bianka Mikołajewska o SKOK-ach i PiS

Cały wywiad z Bianką Mikołajewską – tutaj >>>

Ile trwają postępowania sądowe w Polsce?

@tvn24kawa #KnŁ Pan Wójcik @mwojcik_ powiedział, że nie jest prawdą, że postępowania sądowe się wydłużyły. To tutaj są fakty. Średni czas postępowania sądowego wydłużył się aż o 1,2 m-ce (z 4,2 do 5,4 m-ce) między 2015 a 2018 za rządów @pisorgpl

Średni czas postępowania sądowego wynosił ogółem 5,4 miesiąca w 2018 r. i był dłuższy o 1,3 miesiąca od średniego czasu postępowania sądowego w 2011 r.

Między 2011 a 2018 średni czas postępowania w sądach rejonowych wydłużył się o 1,3 miesiąca (z 3,9 do 5,2 m-ca), w sądach okręgowych wydłużył się o 1,2 miesiąca (z 7 do 8,2 m-ca).

ciekaweliczby.pl/sprawnosc_sado

Kmicic z chesterfieldem

Tusk: Kidawa-Błońska jest najlepszą kandydatką do konkurowania z Dudą

W trakcie konferencji Tusk odniósł się również do wyboru Kidawy-Błońskiej na kandydatkę PO w wyścigu o prezydenturę w Polsce. – Trzymałem kciuki za obu kandydatów (Jaśkowiaka i Kidawę Błońską – red.), ale serce mi bije mocniej, że jest to Małgorzata Kidawa-Błońska – stwierdził Tusk. W jego ocenie to kandydatka „najlepsza z możliwych” do konfrontacji z Andrzejem Dudą.

– Nie zgadzam się fundamentalnie z argumentami, że jest za mało bojowa lub mało charyzmatyczna – dodał. – Kidawa-Błońska prezentuje ciepło, a nie chłód. Synonimem charyzmy nie jest bycie twardzielem. Polska polityka potrzebuje ludzi gotowych do robienia dobra i działania nie przeciwko ludziom – ocenił Tusk.

O konwencji Platformy Obywatelskiej tutaj czytaj >>>

Napisać, że ten wywiad przeprowadzono – nomen omen – na kolanach, to mało. To właściwie monolog Jarosława Kaczyńskiego, z włożonymi w niektórych miejscach pytaniami, które pasują prezesowi PiS.

Wywiad, którego udzielił…

View original post 2 858 słów więcej

 

Ordo Iuris manipuluje ws. przestępstw wobec chrześcijan

„Chrześcijanie są w Europie coraz bardziej zagrożeni” – taki przekaz pojawia się ostatnio na prawicowych portalach. Przoduje w tym portal Ordo Iuris, który manipuluje raportem OBWE o przestępstwach z nienawiści. Każda przemoc jest niedopuszczalna, ale nie katolicy są najbardziej zagrożeni. W Polsce odnotowano cztery ataki – z czego trzy na Świadków Jehowy

Postanowiliśmy sprawdzić sytuację, analizując najnowszy raport OBWE i informację na jego temat z portalu ordoiuris.pl.

„Chrześcijanie w Europie coraz częstszymi ofiarami przestępstw ze względu na wiarę” – 19 listopada artykuł o takim tytule opublikował na swojej stronie Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.

Powołał się przy tym na doroczny raport OBWE na temat przestępstw z nienawiści.  Sprawdziliśmy. Artykuł na stronie Ordo Iuris zaciemnia obraz rzeczywistości, prezentując tylko dane pasujące do tezy.

Nie wspomniano w nim, że przemoc wśród chrześcijan najczęściej dotyka Świadków Jehowy; że najwięcej przestępstw z nienawiści ma podłoże rasistowskie lub ksenofobiczne; a prawie tyle samo, co incydentów wobec chrześcijan, zgłoszono tych ze względu na inną orientację seksualną – i były one znacznie poważniejsze.

Przedstawiany co roku przez organizację OBWE (Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) raport dotyczy przestępstw z nienawiści w 41 państwach, także pozaeuropejskich, w tym w Polsce.

Prezentowane w nim informacje pochodzą z dwóch równolegle prowadzonych zestawień. Pierwsza część to oficjalne dane, gromadzone przez państwo. W Polsce zbierają je:

  • Ministerstwo Spraw Wewnętrznych,
  • Komenda Główna Policji,
  • ABW,
  • Prokuratura Generalna,
  • Ministerstwo Sprawiedliwości,
  • IPN,
  • Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.

Drugie zestawienie to sprawozdania na temat konkretnych incydentów, przekazywane przez współpracujące z OBWE organizacje pozarządowe. W Polsce zdarzenia zgłaszają najczęściej: Stowarzyszenie „Nigdy Więcej”, UNHCR, Fundacja „Otwarty Dialog”, Ordo Iuris, Kampania Przeciw Homofobii i Lambda Warszawa.

Przestępstwa przeciw chrześcijanom, czy przeciw budynkom kościołów?

W artykule z portalu ordoiuris.pl skupiono się na danych z incydentów raportowanych przez organizacje pozarządowe (nie przez instytucje państwowe): „Coraz liczniejsze doniesienia o znieważeniach ludzi wierzących, atakach na kościoły czy osoby duchowne potwierdzają, że w Europie, w tym również i w Polsce, liczba przestępstw z nienawiści na tle religijnym wzrasta.

(…) W 2018 roku w badanych krajach odnotowano niemal 600 tego typu przestępstw.  Dane zawarte w raporcie prowadzą do wniosku, że w 2018 roku liczba zdarzeń uznanych za przestępstwa z nienawiści względem chrześcijan wzrosła niemal o 20 proc. w porównaniu z rokiem 2017. W 2017 r. było 485 takich przypadków, a w 2018 – 592.”

Podane liczby są prawdziwe – ale wyrwane z szerszego kontekstu, bez porównania z pozostałymi liczbami, zniekształcają obraz sytuacji.

Przyjrzyjmy się dokładniej danym dotyczącym Polski. Do OBWE w 2018 roku zgłoszono 106 incydentów, z czego rzeczywiście 39 zakwalifikowano jako przestępstwa przeciwko chrześcijanom (jedna z kategorii czynów, podział ze względu na motywację sprawców). Jednak więcej przestępstw, bo 47, zgłoszono w Polsce do kategorii „rasizm i ksenofobia”.

Przy czym OBWE dzieli przestępstwa na trzy rodzaje:

– z użyciem przemocy fizycznej,

– groźby,

– przestępstwa dotyczące mienia.

Oczywiście czyny z trzeciej kategorii są najmniej groźne dla osób, z pierwszej – najgroźniejsze. Kiedy przeanalizujemy polskie zgłoszenia pod tym kątem, okaże się, że 35 (na 39) przestępstw przeciwko chrześcijanom to te, które dotyczą mienia.

Zgłoszono więc: włamania do kościołów katolickich, kradzieże ze świątyń, podpalenia kościołów, zniszczenie witrażu przez wandali, uszkodzenie dachu kaplicy, zdewastowanie katolickiego cmentarza.

Tylko cztery przypadki, z czego trzy wobec Świadków Jehowy

Tylko cztery przypadki dotyczą poważniejszych przestępstw, z czego trzy to użycie przemocy wobec osób wyznania Świadków Jehowy, a jeden – postrzelenie z pistoletu gazowego świadka aktów wandalizmu w dwóch kościołach w tej samej okolicy.

26 zgłoszeń pochodziło od Ordo Iuris, wszystkie dotyczyły przestępstw przeciwko mieniu.

OBWE kwalifikuje do raportu te zgłoszenia, które informują o wydarzeniach naruszających prawo danego kraju. Jeśli do zniszczenia mienia doszło w świątyni czy obiekcie kultu religijnego – także uznaje je za przestępstwo z nienawiści.

W rzeczywistości trudno, nie znając szczegółów, jednoznacznie ocenić, czy kradzież cennych przedmiotów z kościołów to na pewno przestępstwa motywowane nienawiścią do religii, podobne wątpliwości może budzić np. incydent związany ze zbiciem okna.

Przestępstwa rasistowskie – głównie z użyciem przemocy fizycznej

Nie negując znaczenia tych zdarzeń, porównajmy je z najliczniej występującą w Polsce kategorią „rasizm i ksenofobia”. Tu, na 47 incydentów raportowanych przez organizacje pozarządowe,

  • zaledwie 6 dotyczyło mienia,
  • 6 zakwalifikowano jako groźby,
  • a aż 35 – dotyczyło użycia przemocy fizycznej.

Wyraźnie widać, że skala realnego zagrożenia jest tu zupełnie inna.

  • UNHCR informowało m.in. o mężczyźnie z Bangladeszu, zaatakowanym przez grupę w pobliżu jego domu. Miał złamany nos i liczne rany na twarzy.
  • Stowarzyszenie „Nigdy Więcej” zgłosiło zdarzenie, dotyczące baru z kebabem – jego pakistańscy właściciele byli znieważani, grożono im podpaleniem i napadnięto.
  • Inna restauracja, prowadzona przez polsko-egipskie małżeństwo, została zniszczona, właścicielom grożono, a pracownik restauracji został pobity.
  • Czterej tureccy studenci zostali pobici w tramwaju.
  • Trzej arabscy studenci zostali napadnięci na stacji kolejowej. Jednego z nich bito do utraty przytomności.
  • Ukrainiec został zaatakowany w centrum handlowym – ranny, trafił do szpitala.

Mamy więc z jednej strony 35 przestępstw przeciwko chrześcijanom w postaci włamań do kościołów, zdewastowania cmentarzy czy zniszczenia dachu, z drugiej – 35 przypadków fizycznych ataków na cudzoziemców przebywających w Polsce.

Obie te kategorie mówią o naruszeniach prawa, wszystkie czyny wymagają ścigania i ukarania, jednak w swojej informacji Ordo Iuris ani słowem nie wspomina o przestępstwach świadczących o rasizmie czy ksenofobii, ani o przemocy wobec Świadków Jehowy, za to z chrześcijan (w domyśle: katolików) robi grupę, która jest coraz bardziej zagrożona przestępczością w Polsce.

Tymczasem, jak pokazują zgłoszenia dokonane właśnie przez Ordo Iuris, zagrożone są przede wszystkim kościoły (jako budynki), a nie chrześcijanie.

To zniekształcanie rzeczywistości!

Autor artykułu z ordoiuris.pl podkreśla, że Instytut „już piąty raz uczestniczył w procesie monitorowania i raportowania przestępstw z nienawiści, zgłaszając incydenty noszące znamiona przestępstw na tle religijnym względem chrześcijan w Polsce. Specjalnie powołane do tego celu Centrum Wolności Religijnej w 2019 roku zgromadziło najwyższą dotychczas liczbę antychrześcijańskich i antykatolickich zdarzeń, do których doszło w Polsce”.

Sprawdzamy: rzeczywiście, liczba zgłoszeń takich przestępstw z Polski była w 2018 roku najwyższa (39), tyle że mówimy wciąż o małych liczbach:

  • w 2016 roku zgłoszono 19 incydentów przeciwko chrześcijanom (wszystkie dotyczyły mienia), 17 z nich zgłosiło Ordo Iuris;
  • w 2017 – 25, również wszystkie dotyczyły mienia, a 23 zgłosiło Ordo Iuris.

Z tej perspektywy procentowy wzrost takich zdarzeń jest wysoki, realnie zaś jest ich niewiele. Aby przekonać się o rzeczywistej skali zagrożenia, warto porównać to z danymi policji dotyczącymi wszystkich przestępstw w kraju.

W 2018 roku doszło w Polsce do prawie 136 tys. kradzieży i uszkodzeń mienia. 35 przypadków przestępstw przeciwko „chrześcijańskiemu mieniu” to więc zaledwie ułamek (dokładnie: 26 tysięcznych procenta) wszystkich czynów przeciwko mieniu w Polsce.

Mówienie o rosnącym zagrożeniu „na tle religijnym względem chrześcijan” na podstawie 39 zdarzeń jest więc zniekształcaniem rzeczywistości.

Jeszcze ciekawiej wyglądają „antychrześcijańskie i antykatolickie zdarzenia”, jeśli porównamy je z oficjalnymi danymi z instytucji państwowych w Polsce na temat przestępstw z nienawiści, prezentowane w innej części raportu OBWE.

Można  przypuszczać, że rządząca obecnie władza, nie ukrywająca bliskich związków z religią katolicką i Kościołem, będzie na tle prześladowania chrześcijan raczej przeczulona niż nastawiona do nich lekceważąco.

A jednak w statystykach nie ma w ogóle przestępstw przeciwko chrześcijanom. Odnotowano natomiast

  • 197 przestępstw antysemickich,
  • 174 z kategorii rasizm i ksenofobia,
  • 62 – przeciwko muzułmanom,
  • 43 – przeciwko Romom,
  • 20 – przeciwko osobom innej religii,
  • 7 – przeciw osobom innej orientacji seksualnej.

Wśród chrześcijan najbardziej zagrożeni są Świadkowie Jehowy

Ordo Iuris, rysując obraz Europy, w której chrześcijanie są coraz bardziej zagrożeni, powołuje się też na sytuację w innych krajach: „Dane zawarte w raporcie prowadzą do wniosku, że w 2018 roku liczba zdarzeń uznanych za przestępstwa z nienawiści względem chrześcijan wzrosła niemal o 20% w porównaniu z rokiem 2017. W 2017 r. było 485 takich przypadków, a w 2018 – 592. Zdecydowania większość z nich – 447 zdarzeń – to przypadki wandalizmu, niszczenia mienia i obiektów kultu. Doszło też do 100 aktów przemocy fizycznej i 37 gróźb karalnych”.

Sprawdzamy. Według raportu OBWE organizacje pozarządowej zgłosiły w 2018 roku 583 (a nie 592) incydenty dotyczące chrześcijan – na 2482 zgłoszenia. Czyli stanowią one 23,5 proc. raportowanych przestępstw z nienawiści. Sporo.

Jednocześnie aż 446 z nich to przestępstwa przeciwko mieniu. Zaś wśród 100 zgłoszeń dotyczących przemocy fizycznej aż 74 dotyczyły Świadków Jehowy, 7 – katolickich duchownych, 9 – chrześcijan (katolików, prawosławnych i zielonoświątkowców).

Bicie na alarm o rosnącym zagrożeniu dotyczy więc przede wszystkim Świadków Jehowy – szkoda, że Ordo Iuris nie wspomina ani słowem, że to właśnie o członków tego związku wyznaniowego tak się troszczy.

W tym samym okresie zgłoszono:

– 746 przestępstw motywowanych rasizmem lub ksenofobią (449 z użyciem przemocy fizycznej),

– 553 spowodowanych odmienną orientacją seksualną ofiary (378 z użyciem przemocy),

– 336 antysemickich (54 z użyciem przemocy),

– 302 przeciwko muzułmanom (86 z użyciem przemocy).

Najwięcej zgłoszeń na temat incydentów wobec chrześcijan przyjęto z Francji – 180, z czego 159 dotyczyło zniszczenia mienia. Jedną z najaktywniejszych w ich zgłaszaniu były organizacja OIDAC Observatory Intolerance and Discrimination against Christians, z Wiednia.

OIDAC co roku wydaje własny raport na temat prześladowania chrześcijan. W ostatnich latach alarmuje w nim, iż w Europie widać rosnącą wrogość wobec chrześcijan w życiu codziennym. Podobieństwo tego przekazu do informacji Ordo Iuris nie jest przypadkowe – obie organizacje współpracują w ramach tzw. Agenda Europe  – międzynarodowego porozumienia radykalnych organizacji katolickich.

Zgłaszanie wszelkich incydentów, które można uznać za atak na katolicyzm, jest jedną ze stosowanych przez nich technik działania.

Chrystianofobia, czyli dyskryminacja… większości

Ordo Iuris powołało nawet własne Centrum Wolności Religii, które zajmuje się zbieraniem sygnałów o aktach nienawiści i dyskryminacji, naruszania wolności sumienia czy wolności religijnej, oczywiście ukierunkowane na katolików.

„Chrystianofobia musi się skończyć! W Polsce doszło do ponad 1000 przypadków dyskryminacji katolików lub przestępstw na tle religijnym przeciwko chrześcijanom w latach 2012-2014 według badań Instytutu Statystyki Kościoła katolickiego. Większość okoliczności tych zdarzeń pozostaje jednak nieznana, dotychczas bowiem nikt nie monitorował takich niepokojących przypadków, ani nie prowadził ich rejestru. (…) Dajemy głos osamotnionym dotąd ofiarom. Nie pozwalamy, by dalej milczano o aktach nietolerancji i dyskryminacji chrześcijan w Polsce” – napisano na stronie internetowej Centrum.

To często stosowana w ostatnich latach przez radykalną prawicę taktyka, polegająca na odwróceniu ról społecznych. Z reguły ofiarami w społeczeństwie są grupy słabsze, a więc np. mniejszościowe.

W demokracji, jako systemie rządów większości, to właśnie mniejszości muszą być prawnie chronione, bo bez tego ich prawa nie byłyby respektowane (w większościowym systemie głosowania zawsze by przegrywały).

W Polsce większością są katolicy – w 2017 roku były to 33 mln wiernych. Taktyka odwrócenia ról przedstawia większość jako ofiary dyskryminacji i nietolerancji. Niespecjalnie wiadomo, jak można dyskryminować większość (dyskryminacja to forma marginalizacji społecznej), ale mechanizm tak skonstruowano, że podawanie konkretnych odpowiedzi nie jest potrzebne.

Pokazywanie katolików – czy szerzej chrześcijan – w Europie jako grupy zagrożonej agresją, to element szerszego działania, którego celem jest dążenie do zachowania tradycyjnego społeczeństwa katolickiego i przeciwstawienie się zmianom, identyfikowanym jako liberalne czy lewicowe.

W rzeczywistości dziś w Polsce zagrożenie rośnie wobec różnych grup ludności:

  • osób o innej orientacji seksualnej,
  • o innym kolorze skóry,
  • mówiących w innym języku,
  • być może także wobec chrześcijan – z  tym że przede wszystkim dotyczy to Świadków Jehowy.

Dzieje się tak, ponieważ w Polsce rośnie ogólne przyzwolenie na przemoc. I nie jest ona ukierunkowana tylko wobec jednego środowiska. Ten problem rzeczywiście warto monitorować, ale zniekształcone informacje na temat raportu OBWE na pewno w tym nie pomogą.

Kmicic z chesterfieldem

Pięć bitew o SKOK. Jak Bierecki, Kaczyński, Duda i politycy PiS blokowali nadzór nad Kasami

Rzeczywiście nadzór nad SKOK-ami był spóźniony. Ale winę za to ponoszą Grzegorz Bierecki, Lech Kaczyński, Andrzej Duda i PiS, a nie pobity przez ludzi Wołomina Wojciech Kwaśniak i inni urzędnicy KNF. Nie damy PiS, Zbigniewowi Ziobrze, prokuraturze i senatorowi Grzegorzowi Biereckiemu zakłamać prawdy o Kasach.

Prokuratura zarzuca byłym urzędnikom KNF spóźnione działania nadzorcze wobec SKOK Wołomin. A minister Ziobro twierdzi, że były wiceszef KNF został pobity przez ludzi z „Wołomina”, bo Komisja rozzuchwaliła bandytów swoją bezczynnością.

To, co dzieje się w sprawie byłych urzędników KNF i SKOK Wołomin, to próba przerzucenia odpowiedzialności za katastrofalną sytuację finansową większości spółdzielczych kas oszczędnościowo kredytowych

  • z tych, którzy do niej doprowadzili i którzy pomagali ją SKOK-om ukrywać, podpowiadając księgowe sztuczki
  • oraz tych, którzy przez lata bronili SKOK-ów przed państwowym nadzorem,
  • na tych, którzy przez 3 lata „wyczyścili” sytuację…

View original post 1 197 słów więcej

 

Kaczyński drży, czy utrzyma władzę

Kmicic z chesterfieldem

Gdyby wybory parlamentarne 2019 odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałoby je Prawo i Sprawiedliwość. Przewaga partii Jarosława Kaczyńskiego nad ugrupowaniami opozycyjnymi nie byłaby jednak duża. Z sondażu Instytutu Badań Pollster wynika, że PiS otrzyma 234 mandaty, a partie opozycyjne 226 mandatów.

>>>

Małgorzata Kidawa-Błońska miodzio, czytaj tutaj >>>

Marianowi Banasiowi kamienicę w Krakowie podarował znajomy. Spółka syna Banasia dostała na jej remont ok. 81 tys. zł z UE i budżetu państwa. Na remont innej kamienicy otrzymała co najmniej 482 tys. zł dotacji i i 151 tys. zł pożyczki z dwóch funduszy dysponujących publicznymi pieniędzmi. Wzięła też ok. 2,3 mln zł pożyczek z kontrolowanego przez państwo banku

„Superwizjer” TVN ujawnił, że w kamienicy przy ul. Krasickiego w Krakowie, która do sierpnia 2019 roku należała do szefa NIK Mariana Banasia, działał hotelik z pokojami na godziny. Trwało to od 2014 roku. To wtedy Banaś wynajął kamienicę Dawidowi O., pasierbowi Janusza K…

View original post 5 645 słów więcej

 

PiSobolszewia na wojnie z Polakami. Trzeba powstrzymać zabijanie polskości w Polakach

– „Wewnętrzne wojny, które szykują nam co chwile rządzący to nie jest sen. One naprawdę się dzieją. Była już wojna z sędziami, nauczycielami, lekarzami, a teraz zaczyna się wojna z pracodawcami i ludźmi pracy. Ich niezależność stała się z solą w oku rządzących. Rząd znalazł sobie kolejnego wroga” – powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska. Kandydatka KO na premiera wzięła udział w konwencji koalicji w Sosnowcu.

Program Koalicji Obywatelskiej, czytaj tutaj >>>

Stwierdziła, że wojna z pracodawcami i ludźmi pracy skończy się katastrofą dla nas wszystkich. – „Pierwsze strzały tej wojny już padły. To radykalne zmiany w ZUS, które uderzą w pracodawców, a najmocniej w samozatrudnionych. Płaca minimalna zadekretowana na lata naprzód wiele firm doprowadzi do bankructwa. Żeby było jasne: jeżeli rząd będzie wspierał gospodarkę, a nie zajmował się propagandą, płaca minimalna może poszybować nawet do 5000 zł, a nawet więcej. Ale to musi wynikać ze wzrostu, rachunku ekonomicznego, a nie rachunku PR-owców”  – podkreśliła Kidawa-Błońska. Dodała, że rozmawiała z wieloma przedsiębiorcami i „ci najmniejsi są naprawdę przerażeni, boją się plajty, większość już dziś zamierza robić rezerwy kosztem płac i inwestycji, wszyscy wykluczają podwyżki dla obecnych pracowników, niektórzy myślą o zwolnieniach, niektórzy o obniżaniu pensji”.

Apelowała do PiS o szacunek dla ludzi pracy. – „Mam wrażenie, że niektórych władza zaczęła oślepiać. Jeżeli naprawdę chcecie bronić polskiej rodziny, to nie mówcie, jak ma żyć, tylko pozwólcie im zarabiać na siebie normalnie. Nie bójcie się ludzi z godnymi zarobkami. Nie bójcie się ludzi znających swoją wartość. Nie bójcie się kobiety, która potrafi samodzielnie się utrzymać. Nie bójcie się mężczyzny, który myśli samodzielnie. Po prostu nie bójcie się wolności” – stwierdziła Kidawa-Błońska.

Kidawa-Błońska mówiła też o pracownikach tzw. budżetówki.  – „Co z zarobkami pielęgniarek, nauczycielek i nauczycieli, policjantów, policjantek, urzędników i urzędniczek? Po 4 latach światowej koniunktury ich zarobki powinny być znacznie wyższe, a w kolejnych latach rosnąć. Czy jednak w ostatnich 4 latach zauważyliście takie podwyżki? Wiem, że podwyżki, nawet jeżeli były, to marne. Wasze podwyżki zostały przejedzone. Wasze podwyżki to setki limuzyn, których jest więcej niż karetek pogotowia, to prywatne loty, przekręty, nagrody. To wydatki na Polską Fundację Narodową, na farmy trolli i propagandę. Tam są wasze podwyżki” – podkreśliła.

Jej zdaniem, można to zatrzymać. – „Wystarczy pójść na wybory. To wy możecie podjąć decyzję, jak będzie wyglądało wasze życie i jak będziecie zarabiali” – mówiła.

Kmicic z chesterfieldem

Do tych zaskakujących i bulwersujących informacji dotarł Superwizjer, program telewizji TVN. Jeśli okażą się prawdą, w obozie PiS czeka nas nowy skandal obyczajowy.

O co dokładnie chodzi? Lub o kogo? Okazuje się, że były minister finansów i nowy szef Najwyższej Izby Kontroli może być zamieszany w seksaferę.

Polityk-sutener

Jak poinformował widzów Superwizjer TVN, Marian Banaś, dziś stojący na czele NIK ex-szef resortu finansów, czerpie zyski z wynajmowania pokoi w pensjonacie, gdzie organizowane są erotyczne schadzki. Szef NIK jeszcze nie odniósł się do tych zarzutów, ale jak zapewnił m.in. portal money.pl wkrótce to zrobi.

Cały wstrząsający materiał dziennikarzy TVN-u zostanie wyemitowany dzisiaj, czyli w sobotę 21 września. W samej zapowiedzi reportażu można usłyszeć sugestię że Marian Banaś jest ponoć powiązany z gangiem sutenerów, a w pensjonacie spotykają się “niewierni małżonkowie, prostytutki” oraz jest on związany z „szarą strefą seksbiznesu”. Pojawia się tam też stwierdzenie, że Banaś zarabia na wynajmie pokoi na…

View original post 1 857 słów więcej

W pisdoo – polityka PiS

Bezlitosne są dane na temat realizacji jednej z kluczowych obietnic Jarosława Kaczyńskiego z kampanii w 2015 roku. Jedyny program, który miał zachwycać swoim rozmachem i pokazać, że to właśnie ekipa Zjednoczonej Prawicy skończy z paraliżującym rozwój naszego kraju “imposybilizmem” skończył się spektakularną klapą. W przypadku “Mieszkania +” nie wystarczyło rozdać nieswoje pieniądze na świadczenia socjalne czy zrównać z ziemią dotychczas istniejący system. Tu potrzebne było wprowadzenie mądrych rozwiązań, które pokonają istniejące od dekad bariery biurokratyczne, by w końcu na wielką skalę ruszyło państwowe budownictwo mieszkaniowe. Twarde dane liczbowe, jakie ujawnia Polski Fundusz Rozwoju, odpowiedzialny m.in. za jego realizację są druzgoczące.

Jeszcze rok temu premier Morawiecki przekonywał, że w 2019 roku w budowie będzie ok. 100 tys. mieszkań w rządowym programie i dziennikarze będą go mogli z tego rozliczyć. Dziś, gdy rzeczywiście to robią, szef rządu nabiera wody w usta, a nieudolnie tłumaczyć się muszą jego ministrowie. Dziś odpytywany w tej kwestii przez Roberta Mazurka był Jerzy Kwieciński, obecnie minister inwestycji i rozwoju, nieoczekiwanie typowany na nowego ministra finansów na kilka najbliższych tygodni. Gdy polityk obozu władzy stwierdził z całą bezczelnością, że obietnica Morawieckiego została spełniona, prowadzący program redaktor RMF FM nie wytrzymał.

Panie ministrze, błagam o prawdomówność, bo nie wiem czy pan wie, że kłamanie to grzech i będzie się pan musiał spowiadać, a w dodatku to jest nie ładnie kłamać. Nie wiem skąd pan bierze te liczby, ale my rozmawialiśmy z wiceministrem, rozmawialiśmy z PFR-em – funduszem, który odpowiada za to – mówił Mazurek, po czym przedstawił konkretne dane.

– “867 mieszkań zostało oddanych w programie “Mieszkanie Plus”. Buduje się w tej chwili – buduje, formalnie, z cegieł czy tam z czego oni budują – 864 mieszkania. To jest, jeśli razem zliczyć, 1700 mieszkań: oddanych lub w budowie. Do końca roku rozpocznie się budowa tysiąca następnych mieszkań. Jeśli jeszcze nasi słuchacze nie umarli, to powiem tak: proszę państwa, na papierze, czyli na etapie dokumentacji, projektów lub konkursów, w tym roku nie jest 120 tysięcy, o których mówi pan minister, tylko jest 18 tysięcy, czyli sześć razy mniej” – obnażył kłamstwa “dobrej zmiany” redaktor.

Niezrażony tym Kwieciński mimo to nadal przekonywał, że cały proces budowy mieszkań trwa przecież dłużej niż rok, więc obietnica zostanie dotrzymana. Co więcej, zapewnia też, że realizacja innych wielkich inwestycji państwowych, takich jak Centralny Port Komunikacyjny czy milion samochodów elektrycznych do 2025 roku pozostaje niezagrożona. E-samochodów na polskich drogach można znaleźć … 4 tys. To mówi samo za siebie.

Kmicic z chesterfieldem

>>>

Nic nie zapowiadało takiego zwrotu akcji w wyborczym wyścigu. Faworyt był jeden, a jego pozycja lidera wydawała się być niezagrożona. Tempo marszu po władzę totalną, najlepiej konstytucyjną miało przyspieszyć ogłoszenie przełomowych propozycji, nazwanych “hattrickiem Kaczyńskiego”. Obejmują one radykalny i skokowy wzrost płacy minimalnej, wprowadzenie 13-stej i 14-stej emerytury na stałe oraz zwiększenie dopłat dla rolników. Jak donosi dziś “Gazeta Wyborcza”, postulaty te są odpowiedzią na wyniki badań elektoratu, jakie partia rządząca przeprowadziła w okresie przedwyborczym. To właśnie przymilenie się do tych trzech grup społecznych – najmniej zarabiających, emerytów oraz rolników, ma dać ekipie Zjednoczonej Prawicy miażdżące zwycięstwo wyborcze. Coś jednak zdecydowanie poszło nie tak i zamiast efektu “WOW”, propozycje wywołały kryzys, z jakim PiS jeszcze w tej kadencji mierzyć się nie musiało.

Tak długo bowiem, jak działania obozu władzy koncentrowały się na uderzeniach w nieco abstrakcyjne dla przeciętnego Polaka kwestie, jak praworządność, mający zła sławę w III RP wymiar…

View original post 3 409 słów więcej

 

PiS zamienił Muzeum Narodowe w Tworki

„Sytuacja w Muzeum Narodowym każdego dnia się zaostrza. Dyrektor Jerzy Miziołek ucieka się do zastraszania i grożenia niewygodnym pracownikom utratą pracy lub stanowisk” – powiedział „GW” jeden z kustoszy. Według innych muzealników, Miziołek otoczył się ekipą pełnomocników o niejasnych kompetencjach, a wśród pracowników zaczął przeprowadzać czystki.

Miziołek już raz „zasłynął” z powodu decyzji w kierowanej przez siebie placówce. Chodziło o usunięcie prac dwóch wybitnych polskich artystek, m.in. dzieła Natalii LL „Sztuka konsumpcyjna” z 1975 r. (kobieta jedząca banana). Twierdził, że pewna tematyka z zakresu gender nie powinna być explicite pokazywana”, a pisaliśmy o tym w artykule „Ordynarny akt cenzury” w Muzeum Narodowym w Warszawie?”.

Ewa Frąckowiak, przewodnicząca „Solidarności” w Muzeum uważa, że dalsza współpraca z Miziołkiem przestała być możliwa. – „Muzeum znalazło się w rękach osoby nieprzewidywalnej. Każdy dzień przynosi atak ze strony dyrekcji na pracowników. Różne osoby są zwalniane lub przenoszone do innych placówek należących do Muzeum Narodowego. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy następnego dnia, panuje chaos organizacyjny. Nasz postulat jest jeden: dyrektor musi odejść. Wszystkie organizacje działające w MNW złożyły w Ministerstwie Kultury wnioski o odwołanie dyr. Miziołka” – powiedziała „GW”.

W połowie czerwca w Ministerstwie Kultury odbyły się rozmowy w tej sprawie Krajowej Sekcji Muzeów i Instytucji Ochrony Zabytków NSZZ „Solidarność” z kierownictwem resortu. Żadnej reakcji jak dotąd nie ma. Przypomnijmy, że Miziołka na stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie powołał Piotr Gliński 30 listopada 2018 r.

Kmicic z chesterfieldem

Jestem pełen uznania dla administracji IKEA, nie dlatego, że zwolnili pracownika, ale że nie pozwolili na wykorzystanie agresji wiary przeciwko innym ludziom.

Jeśli pracownik chowa się za Biblią i nawołuje do karania śmiercią za preferencje seksualne, szkaluje innych obywateli naszego kraju i nawet po zwróceniu mu uwagi, nie zaprzestał nawoływania do przemocy, to znaczy, że wyznacza on, a w zasadzie wymusza na pracodawcy nowe granice ludzkiej nietolerancji.

Czy to nie jest tak, że „przymykanie oka” administracji sieci sklepów dla jego agresji światopoglądowej podzieliłoby klientów na tych, którzy mogą korzystać z usług sklepowych bez problemów i tych, którzy mogą spotkać się z agresją, a nawet śmiercią w imię Boga?

Każdy powinien czuł się szanowany i doceniany za to, kim jest i ceniony za swój wyjątkowy wkład, niezależnie od jego orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej. Każdy współpracownik ma prawo do obrony swojej indywidualności, ale jednocześnie szanując ją u innych.

Wszyscy pracownicy powinni dbać…

View original post 5 715 słów więcej

 

Kaczyński podyktuje Przyłębskiej co i jak ws. Kodeksu karnego

„Nie mam wątpliwości co do treści merytorycznej tej ustawy, natomiast miałem wątpliwości co do procedury jej uchwalenia” – powiedział prezydent Andrzej Duda „Faktom” TVN, komentując swoją decyzję o skierowaniu noweli do Trybunału Konstytucyjnego.

Kancelaria Prezydenta poinformowała w piątek o decyzji Andrzeja Dudy ws. skierowania do Trybunału Konstytucyjnego noweli Kodeksu Karnego w trybie kontroli prewencyjnej.Zaznaczono, że to właśnie tryb postępowania z ustawą budzi poważne zastrzeżenia co do dochowania konstytucyjnych standardów procesu legislacyjnego.

Według prezydenta „byłoby nieodpowiedzialne gdyby, wobec zastrzeżeń konstytucyjnych, które były w różnych miejscach zgłaszane, nie poddać tego pod weryfikację przez Trybunał Konstytucyjny przed wejściem ustawy w życie […] dlatego była taka, a nie inna decyzja” – wyjaśniał.

Dodał zaś: „[…] dziwią mnie trochę te głosy o wecie dlatego, że prezydent wetuje ustawę przede wszystkim wtedy, kiedy się z nią nie zgadza” – oświadczył.

Duda zapytany o skierowaną do niego krytykę nowelizacji, wystosowaną przez 158 naukowców zajmujących się naukami penalnymi i prawem konstytucyjnym kilkunastu uniwersytetów, odparł: „Ci panowie zawsze protestują i ich protestowanie się niestety zdewaluowało”.

W przesłanej opinii naukowcy zaalarmowali w niej o ryzyku i zagrożeniach wiążących się z wejściem w życie tych zmian w prawie karnym oraz zwrócili się do prezydenta o zawetowanie ustawy.

Chodzi m.in. o wprowadzenie elastycznego wymiaru kar. Nowela eliminuje karę 25 lat pozbawienia wolności, stanowiącej odrębny rodzaj kary. Nowela zakłada natomiast zaostrzenie kary terminowego pozbawienia wolności do 30 lat, przy pozostawieniu jako dolnej granicy tej kary 1 miesiąca. Poza tym nowe przepisy wydłużają też okres przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat, a sąd mógłby także orzec bezwzględne dożywocie – bez prawa do warunkowego zwolnienia.

Być może postawę Dudy należy rozumieć jako pstryczek w nos Zbigniewa Ziobry. Niestety reputacja Dudy pozostawia wiele do życzenia. Poprzednie weta, w których doszukiwano się wcześniej oczekiwanego uniezależnienia się prezydenta nie wpłynęły ostatecznie na plany władzy. Wypowiedź „nie mam wątpliwości co do treści merytorycznej tej ustawy” oraz lekceważąca postawa wobec autorytetów prawniczych nie przystaje Dudzie, zarówno jako prezydentowi, jak i doktorowi nauk prawnych. Można sparafrazować, „weto się obecnie zdezawuowało”. Podpis pod ustawą jest jak najbardziej prawdopodobny. Andrzej Duda wszak, mimo świetnych wyników sondażowych, bez poparcia Prawa i Sprawiedliwości nie ma szans w wyścigu o drugą prezydencką kadencję.

 

Prezydent Andrzej Duda skierował do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację Kodeksu karnego uchwaloną z inicjatywy PiS. Który, jak wskazuje doświadczenie, wyda orzeczenie skrojone pod oczekiwania partii rządzącej.

Gdyby Andrzej Duda chciał udaremnić wejście w życie tego groźnego prawnego bubla, zawetowałby ustawę, o co apelowali m.in. rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar czy naukowcy z Komitetu Nauk Prawnych PAN. W Sejmie PiS nie znalazłby większości dwóch trzecich potrzebnej do odrzucenia prezydenckiego weta.

Duda posłał jednak ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, który – pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, „odkrycia towarzyskiego” prezesa Jarosława Kaczyńskiego – jak wskazuje doświadczenie, wyda orzeczenie skrojone pod oczekiwania PiS.

Trybunał Konstytucyjny wprowadza klauzulę sumienia w usługach

Bezwzględne dożywocie, kary dla lekarzy. Bubel prawny PiS

PiS jest w trudnej sytuacji, bo rzeczywiście uchwalił bubel i sam to nie tylko widzi, ale i przyznaje w wypowiedziach poszczególnych posłów. Skutki wejścia w życie tego bubla trudno przewidzieć, zwłaszcza że brak odpowiednich przepisów przejściowych. Tak czy inaczej na pewno będzie chaos.

Przypomnijmy: nowelizacja Kodeksu karnego, pod pretekstem podniesienia kar za pedofilię, znacząco zaostrzyła Kodeks karny, w tym zasady wymiaru kary, ograniczając sędziowską swobodę orzekania. Wprowadziła dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia i karę do 30 lat więzienia. Protestowali prawnicy, zarzucając nowelizacji nadmierną, nieracjonalną represyjność i niezgodność kary bezwzględnego dożywocia z zakazem okrutnego karania i nakazem poszanowania godności ludzkiej, o czym kilkakrotnie wypowiadał się Trybunał Praw Człowieka. Zarzucali chaotyczność nowelizacji i liczne błędy prowadzące do sprzeczności. A przede wszystkim tryb uchwalenia był sprzeczny z regulaminem Sejmu: „z marszu”, natychmiast po wpłynięciu. Tymczasem tryb uchwalania zmian w kodeksach pozwala na procedowanie projektu najwcześniej po 14 dniach od doręczenia druku posłom.

Protestowali też lekarze – w sprawie zmian w przepisie o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Zmiany powodują, że za błąd lekarski nie będzie można orzec kary w zawieszeniu. Zdaniem Naczelnej Rady Lekarskiej skutek może być taki, że lekarze będą woleli nie udzielać pomocy, niż narazić się na więzienie.

Mit dożywocia

Andrzej Duda sprezentował czas rządowi PiS

Prezydent, posyłając ustawę do TK, zadeklarował, że jej represyjność nie budzi jego wątpliwości, bo „zrozumiałe jest dążenie ustawodawcy do stanowienia prawa karnego odpowiadającego wymogom sprawiedliwości”. Zaskarżył dwie rzeczy: tryb uchwalenia i przepis, którego konsekwencją jest różne traktowanie odpowiedzialności szefów spółek z większościowym i mniejszościowym udziałem skarbu państwa (rozwiązanie, o krytykę którego chciał krakowskich naukowców pozwać Zbigniew Ziobro).

Chaos, który pojawiłby się w sądach karnych po wejściu w życie nowelizacji, poszedłby na konto PiS. Więc, po pierwsze, interesem PiS jest nie dopuścić, żeby ten chaos pojawił się przed wyborami. Opóźnienie wejścia w życie nowych przepisów dzięki posłaniu jej do TK przez prezydenta jest mu więc z tego względu na rękę. Szczególnie że może kontrolować nie tylko, co orzeknie Trybunał, ale też kiedy. A Trybunał nie ma terminu, w którym musi się wnioskiem zająć. Pracuje zaś wyjątkowo mało i niespiesznie. A więc PiS zyskuje czas na namysł, co zrobić dalej.

Wejście ustawy w życie mogłoby spowodować, że sędziowie odmawialiby jej stosowania ze względu na niekonstytucyjny tryb uchwalenia. Albo zadawaliby pytania prawne Sądowi Najwyższemu, a ten mógłby orzekać nie po myśli PiS. Jeśli Trybunał orzeknie, że tryb uchwalenia ustawy był zgodny z konstytucją, w szczególności jeśli zrobi to w składzie bez dublerów, sędziowie nie będą mieli podstaw do odmowy stosowania ustawy. To może być kolejny motyw jej zaskarżenia do TK.

I śmieszno, i straszno z rządem PiS

Jak zareaguje Trybunał Julii Przyłębskiej

Ale sędziom „dobrej zmiany” w TK bardzo trudno będzie prawnie uzasadnić, że przy uchwalaniu nowelizacji Kodeksu karnego nie złamano regulaminu Sejmu. Regulamin (art. 89 ust. 2) mówi bowiem jasno: „Pierwsze czytanie projektu zmian kodeksu lub projektu zmian przepisów wprowadzających kodeks może się odbyć nie wcześniej niż czternastego dnia od doręczenia posłom druku projektu”.

Nie ma tu żadnego wyjątku, żadnej możliwości specjalnego trybu zarządzonego przez marszałka Sejmu. Trudno też dowodzić, że Kodeks karny nie jest „kodeksem”. Choć Trybunał Julii Przyłębskiej może wszystko i nie raz pokazał, że nie jest dla niego problemem przełamanie „imposybilizmu prawnego”.

Minister sprawiedliwości chce więcej więźniów w więzieniach. I na dłużej

Wszystko na rękę PiS

Uznanie przez Trybunał Konstytucyjny niekonstytucyjności trybu uchwalenia ustawy musi oznaczać, że cała ustawa nie wejdzie w życie. Ale wbrew pozorom i to może być w interesie PiS. Jego politycy przyznają, że ma wiele błędów, które powinno się naprawić.

Na przykład Naczelna Rada Lekarska już uzyskała w Ministerstwie Zdrowia zapewnienie, że przepisy dotyczące błędów lekarskich powodujących śmierć zostaną zmienione. A więc zdyskwalifikowanie przez Trybunał ustawy z powodu trybu jej uchwalenia daje PiS możliwość poprawy tego, co zechce poprawić, i wniesienia jej znowu do Sejmu tak, by uchwalić ją – jako bicz na pedofilówi zabójców dzieci – niedługo przed wyborami. Przy okazji zyska punkty za umiejętność przyznania się do błędów i troskę o jakość legislacji. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało w stosunku do ugrupowania notorycznie uchwalającego ustawy w kilka dni czy godzin.

Minister sprawiedliwości chce zniesienia tajemnicy adwokackiej, lekarskiej i dziennikarskiej

Kmicic z chesterfieldem

Po kilka tysięcy złotych wpłacili pracownicy państwowych spółek, ulokowanych w Bydgoszczy, na kampanię PiS przed ubiegłorocznymi wyborami samorządowymi. Złośliwcy twierdzą, że to swoisty „dowód wdzięczności” za zatrudnienie w kontrolowanych przez partię spółkach Skarbu Państwa.

Według „Gazety Wyborczej”, „rekordzistą” w Bydgoszczy jest Błażej Najdowski – przekazał ponad 21 tys. zł. To dyrektor techniczny Zespołu Elektrociepłowni Bydgoszcz, którego właścicielem jest państwowy gigant Polska Grupa Energetyczna. Zapytany o powód, dla którego wpłacił taką kwotę, Najdowski stwierdził, że musi się zastanowić nad odpowiedzią. Dodał, że powód… jest banalny. Nie wytłumaczył jednak reporterowi „GW, co miał na myśli.

Kolejny z listy Michał Krzemkowski wpłacił 14 tys. zł. Jako radca prawny obsługuje Wody Polskie, czyli spółkę powołaną przez PiS. Krzemkowski  jest też członkiem rady nadzorczej Polskiego Radia. 11,2 tys. zł wpłacił były bydgoski radny, Mirosław Jamroży, wiceprezes Enea Pomiary. Inny działacz PiS, który znalazł zatrudnienie w spółce skarbu państwa, Tomasz Rega, dyrektor oddziału Totalizatora Sportowego, wpłacił…

View original post 2 504 słowa więcej