Macierewicz obnażony przez Tomasza Piątka. Polska spadła na dno, niedługo rynsztok

Po złożeniu kwiatów przed Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 r. przy pl. Piłsudskiego prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki i szef MON Mariusz Błaszczak wsiedli do otoczonej przez funkcjonariuszy SOP limuzyny. Nieformalne spotkanie, które zarejestrowała kamera Polsat News, trwało kilkanaście minut. Po wszystkim politycy rozeszli się do swoich samochodów.

>>>

 

Dramatyczny spadek jakości polskiej demokracji. Opublikowany właśnie raport Fundacji Bertelsmanna wskazuje, że Polska na 41 krajów zajmuj 37 miejsce, czyli czwarte od końca. To spadek o 29 miejsc, który powoduje, że Polsce bliżej do Turcji, Rumunii czy Meksyku, niż do krajów skandynawskich, Nowej Zelandii czy Kanady. – Ten spadek powoduje dokładnie to samo, co w pozostałych rankingach. Przypominam, że to nie pierwszy ranking tego typu, który pokazuje tak dramatyczny spadek Polski – komentuje prof. Radosław Markowski, jeden ze współautorów raportu.

Bertelsmann o demokracji

Badanie organizowane przez Fundację Bertelsmanna odbyło się po raz trzeci. Poprzednie przeprowadzono w 2011 i 2014 r. W raporcie analizuje się jakość demokracji, wychodząc z założenia, że ma ona istotny wpływ na jakość sprawowanych rządów, a także na gospodarkę i sferę społeczną. To jedna z bardziej prestiżowych analiz tego typu na świecie obok analizy amerykańskiej organizacji Freedom House.

Raport Bertelsmanna to uznana inicjatywa, w której biorą udział setki ekspertów z całego świata. Przy analizie stanu demokracji w danym państwie biorą pod uwagę kryteria na kilku poziomach.

– Są trzy główne filary i kilkadziesiąt czynników, które się dokładnie bada. Jednym z nich jest jakość demokracji, w tym praworządność, i tutaj jest najgorzej. Pod tym względem

Polska spadła dramatycznie,

nie tylko ze względu na miejsce, ale i na zakres. Drugi filar to governance, czyli sposób zarządzania, i trzeci filar to polityki sektorowe, w których nie ma aż takiego dramatycznego spadku, ale też nie jest dobrze – tłumaczy prof. Radosław Markowski.

Na końcu procedury główni koordynatorzy oceniają, jak te oceny poszczególnych specjalistów mają się wzajemnie do siebie. – Jeżeli eksperci dają dziwaczne, dewiacyjne oceny, to są one usuwane. To bardzo rzetelna procedura i metodologia – dodaje prof. Markowski.

Z prymusa do oślej ławki

W poprzednich badaniach Polska była prymusem. W ostatnim badaniu z 2014 roku zajmowała 8. miejsce na 41 badanych krajów UE i OECD.

Polskę wyprzedzały tylko Dania, Finlandia, Szwecja, Norwegia, Szwajcaria, Niemcy, Nowa Zelandia.

Dziś Polska zajmuje czwarte miejsce od końca. Wyprzedziły nas takie kraje, jak Chile, Cypr, Chorwacja, Grecja i Bułgaria.

Według raportu gorzej jest tylko w Rumunii, Meksyku, na Węgrzech i w Turcji.

– Raport Bertelsmanna potwierdza tylko to, co mówią zarówno w UE, która uruchomiła artykuł 7, jak i Rada Europy, ONZ czy inne międzynarodowe organizacje. To, co już wiemy, co mówią autorytety prawnicze w Polsce, wszyscy byli szefowie Trybunału Konstytucyjnego; że praworządność jest naruszana. Tak naprawdę to nic nowego w tym raporcie nie ma – komentuje prof. Markowski.

– Ten raport jest kierowany do tych, którzy nie respektują prawa, odwołują I Prezesa SN, pomimo tego, że expressis verbis w najważniejszym akcie kraju jest napisane, że jest on nieusuwalny i jego kadencyjność nie podlega żadnej dyskusji – dodaje współautor raportu.

Kryzys demokracji liberalnej

Nikt, kto śledzi to, co się dzieje na świecie, nie dziwi się, że Polska jest w gronie krajów, które też mają kłopoty, takich jak Węgry i Turcja wśród krajów Europy, ale warto też zwrócić uwagę, że indeks Bertelsmanna bardzo krytycznie odniósł się do tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych.

USA znajdują się dziś bardzo daleko w tyle za prymusami ze Skandynawii, Nowej Zelandii czy Kanady.

– To państwa, które znajdują się w czołówce, szczególnie jeśli chodzi o sposób zarządzania czy jakość demokracji. Oczywiście różne populistyczne partie pojawiły się również w Skandynawii, ale nie dochodzą one do władzy. Zresztą nawet gdyby doszły, to prawdopodobieństwo, że naruszałyby w tak oczywisty sposób konstytucję własnego kraju, jest prawie niemożliwe. Te partie istnieją od wielu lat, np. w Dani jest People’s Party, w Finlandii są tzw. Prawdziwi Finowie, są szwedzcy demokraci, którzy zyskali w ostatnich wyborach, ale nikomu tam nie przyszło do głowy, aby rujnować praworządność – konkluduje prof. Markowski.

Macierewicz już się nie podniesie

Komentatorzy są zdania, że tym razem polityk się już nie podniesie.  Autor książki „Macierewicz i jego tajemnice”, po kilkumiesięcznym śledztwie w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej zakończył pracę nad następną książką zatytułowaną „Macierewicz. Jak to się stało”.

>>>

„Z dokumentów tych wynika – a jeden z nich stwierdza to wprost! – że Antoni Macierewicz znajdował się pod swoistą ochroną Biura Studiów SB. Była to jednostka, która specjalizowała się w perfidnej dywersji wobec ruchów opozycyjnych. Tworzyła coś na kształt pseudoopozycji, która miała przyciągać przeciwników władzy i zwodzić ich na manowce, pchać w ugodowe lub przesadnie radykalne kierunki, niebędące w stanie zagrozić władzy” – powiedział Piątek w rozmowie z wp.pl

Antoni Macierewicz karierę polityczną rozpoczął jeszcze w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, gdzie był działaczem opozycji demokratycznej. Jest jedną z najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej sceny politycznej.

„Już widzę oznaki ogromnego zainteresowania nową książką. Znaczy to, że Antoni Macierewicz nadal jest przedmiotem ciekawości Polaków, a także ich obaw. Pamiętajmy, że choć teraz Macierewicz jest w odstawce, to może wrócić. Miał robić audyt w MON, później mówiło się o posadzie w Najwyższej Izbie Kontroli, ale wywołało to przerażenie w PiS. Koledzy partyjni bali się, że Antoni Macierewicz dostanie do ręki nowe dokumenty, za pomocą których będzie mógł wywierać presję na politycznych przeciwników” – komentuje Piątek.

>>>

„Z dokumentów tych wynika -a jeden z nich stwierdza to wprost! – że Antoni Macierewicz znajdował się pod swoistą ochroną Biura Studiów SB (jednostka). Tworzyła coś na kształt pseudoopozycji, która miała przyciągać przeciwników władzy i zwodzić ich na manowce”.

Dodaj komentarz