Morawiecki jak Grek Zorba szykuje nam piękną katastrofę przed Polexitem

Westerplatte demokracji 2018.

Jak na osobę, która została twarzą bardzo ważnej kampanii wyborczej, wynik zdiagnozowanych kłamstw i manipulacji w publicznych wypowiedziach na poziomie ok. 40% to wynik fatalny. Gdy do tego dodamy treści zawarte na tzw. “taśmach prawdy”, nagranych w 2013 roku w restauracji “Sowa i Przyjaciele”, które pokazują premiera Morawieckiego w fatalnym świetle, pozostawiając ślady ordynarnego kolesiostwa, możliwych działań przestępczych czy pokazujące niebywałą wręcz hipokryzję byłego doradcy gospodarczego Donalda Tuska, to szykuje się wręcz totalna katastrofa, i to na dwa tygodnie przed wyborami samorządowymi.

Zabawne, że dziś w Radiu TOK FM, były rzecznik prezydenta Dudy Krzysztof Łapiński mówił o tym, że po ujawnieniu “taśm Morawieckiego”, premier nie miał osłony medialnej, w postaci frontu kilkudziesięciu, lub choćby kilkunastu posłów partii rządzącej, stających w jego obronie. W PiS bowiem zapanowała totalna konsternacja i wielu czołowych polityków tej partii naprawdę nie wiedziała, co dalej będzie. Robili dobrą minę do złej gry, a rzeczniczka partii dostała wręcz twitterowego amoku, wystukując na ekranie swojego smatfona niczym mantrę: “to kłamstwa”, “to odgrzewany kotlet”, “to atak niemieckich mediów” itp. Sprawa była poważna, do tego stopnia, że w TVP faktycznie odgrzewano kotlety z nowych starych taśm z “Sowy”, Falenta dostał zlecenie oczerniać polityków PO i insynuować istnienie seks taśmy ich obciążającej, a prezes Kaczyński musiał wydać w TVP obowiązującą interpretację wydarzeń. Lider PiS wybrał pogrążenie się w jeszcze większych kłamstwach i wykreowanie z Morawieckiego największej gwiazdy swojego obozu, człowieka z przepięknym antykomunistycznym życiorysem (mimo iż w 1981 roku miał 13 lat) czy głównego sprawcy “dobrej zmiany”. Gdy Morawiecki zobaczył, że ma wsparcie w liderze partii, postanowił sam zabrać głos i w dzisiaj opublikowanym wywiadzie dla “Do Rzeczy” swoje kłamstwa pogłębił, licząc na to że “ciemny lud” to kupi.

Problem tylko w tym, że gdy premier już przed aferą dotyczącą jego wiarygodności posługuje się zdemaskowanym kłamstwem w ponad 40% swoich wypowiedzi (za portalem demagog.org.pl), nietrudno spodziewać się, że kolejne kłamstwa publika przełknie gładko. Próba przedstawienia ujawnienia jego wypowiedzi z 2013 roku jako zemsty mafii podatkowych za uderzenie w ich interesy jest niezwykle ryzykowna, a posługiwanie się łatwo sprawdzalnymi kłamstwami w celu tej tezy uzasadnienia po prostu cyniczne. Słowa o tym, że obóz “dobrej zmiany” z uszczelnienia VAT odzyskał więcej, niż otrzymujemy z Unii Europejskiej, czy że w przyszłym roku przybędzie dodatkowych 50 mld złotych ośmieszają go, jako szefa polskiego rządu, zwłaszcza po przedstawieniu projektu ustawy budżetowej na kolejny rok. Te kłamstwa od rana pokazuje Rafał Mundry z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Można oczywiście przypuszczać, że metoda pogrążenia się w jeszcze większych kłamstwach i/lub w jeszcze bardziej wyimaginowanej rzeczywistości to działanie doraźne ze względu na pozostające jedynie dwa tygodnie do wyborów, gdy po prostu niemożliwe jest dokonanie dymisji premiera. Prawy sierpowy, wyprowadzony Morawieckiemu dzisiejszemu przez Morawieckiego sprzed 5 lat sprawił jednak, że obecny premier się zachwiał, a wraz z nim cały koncept “dobrej zmiany”. By nie upaść na deski, premier próbuje klinczować, pluć na sędziego, wypluwać ochraniacz na zęby, a ekipa z narożnika wrzuca na ring bidony z wodą w nadziei, że jakoś dotrwają do gongu.

Uwagę kibiców, oglądających na żywo pojedynek chwiejącego się na nogach premiera trzeba odwrócić, najlepiej filmikami z jego sukcesami z przeszłości, dodając także reklamę trwającej bitwy jako starcie pretendenta z wielką gwiazdą politycznego boksu, przekonując że po wielkim zwycięstwie w trwającej walce niechybnie stanie do walki o mistrzostwo świata wszechwag. Byle tylko sponsorzy się nie wycofali.

Lider partii Kukiz’15 w ostrych słowach wypowiedział się na temat ujawnionych nagrań z restauracji „Sowa i Przyjaciele” z udziałem premiera M. Morawieckiego.

W programie „Poranna rozmowa w RMF FM” Paweł Kukiz wzburzony pytał: „Czy Polski nie stać na premiera uczciwego? Co to jest, że bankowiec… To nie są prywatne pieniądze banku, tylko bank to jest instytucja zaufania społecznego, podlega nadzorowi finansowemu i prezes banku nie ma żadnego prawa dysponować depozytami swoich akcjonariuszy czy ludzi oszczędzających w tym banku. Skandal po prostu” – powiedział Paweł Kukiz.

„Co tam dla niego 100 tysięcy, jak splunąć, proszę pana. Jednemu sto, drugiemu pół miliona, trzeciemu dwa miliony i tak dalej, i tak dalej, i się kręci” – kontynuował zbulwersowany Paweł Kukiz, nazywając postawę polityków PiS faryzeuszostwem.

To wszystko jest porażające – stwierdził poseł i dodał, iż nie ma wątpliwości, że premier Mateusz Morawiecki powinien podać się do dymisji, mocno powątpiewając by do tego doszło: „Ale oni w życiu, to są tchórze. To wszystko to są ludzie, którzy jak raz złapali te synekury i możliwość czerpania z tego korzyści, to on w życiu tego nie odpuści, w życiu” – skomentował Paweł Kukiz w rozmowie z Radiem RMF FM.

>>>

Z emocjami i oceną Pawła Kukiza nie sposób się nie zgodzić, lecz internauci i jemu nie szczędzą ostrych uwag, zarzucając, że przecież w niejednej sprawie okazał się cichym koalicjantem PiS – u.

 „Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko?” – wytykają mu. „Kukiz podnóżek PiS- u przez 3 lata, Kukiz 15, który wprowadził faszystów do sejmu i takich idiotów jak ten z fularem, Kukiz, który w sali kolumnowej pomagał PiS -owi niekonstytucyjnie zaklepać wszystkie ustawy! Teraz przed wyborami…zauważyliście…Kukiz naraz stal sie na powrót antysystemowcem”;

>>>

„Panie Kukiz od początku wspierasz pan Grupę Żoliborską jak i długopisa krzywoprzysiężcę, więc to swoje oburzenie możesz se pan.;”Kukiz to prawie taka sama kompromitacja polskiej demokracji jak PiS …” – krytykują posła internauci.

Himalaje uczciwości

Mazurek o taśmie PMM: Walczymy o jak najlepszy wynik, więc trzeba uderzyć w najsilniejsze ogniwo

– Wielokrotnie się do tego odnosiliśmy [do taśm]. To odgrzewany kotlet, z którego nic tak naprawdę niekorzystnego dla premiera nie wynika – stwierdziła Beata Mazurek na konferencji w Sejmie. – Zasadnicza różnica jest taka, że ten kotlet jest odgrzewany w momencie, kiedy mamy wybory samorządowe, natomiast on był znany sprzed kilku lat – dodała.

„Rozumiem, że teraz jesteśmy w okresie szczególnym, bo walczymy o jak najlepszy wynik w wyborach samorządowych, więc trzeba uderzyć w najsilniejsze ogniwo, a naszym najsilniejszym ogniwem jest premier Morawiecki, który ma dobre notowania, prowadzi politykę zrównoważonego rozwoju, dzięki której Polakom żyje się lepiej i to pokazują badania opinii publicznej, więc należy uderzyć w to ogniwo, które jest najsilniejsze. Na to absolutnie się nie zgadzamy”

„SN wchodzi do gry w kampanii wyborczej” – ocenił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. „Bardzo wyraźnie to widać” – oświadczył w Jedynce Polskiego Radia. Tym samym podpisał się pod wcześniejszymi doniesieniami i sugestiami prawicowego tygodnika „Sieci”, z którego dowiadujemy się, iż SN „toczy otwartą wojnę z rządem” i że wystarczyły mu trzy tygodnie, na zapoznanie z ponad 40 tomami akt afery taśmowej oraz udzielenie zgody na wgląd do materiału dziennikarzom Onetu. Na dodatek, SN wydał też taką samą zgodę m.in. tygodnikowi „Polityka” – można przeczytać w tygodniku.

Z pełnym przekonaniem powiedział Sasin w Jedynce: „Nie mam wątpliwości, ponieważ bardzo wiele wypowiedzi – chociażby rzecznika SN – ma bardzo mocno polityczny charakter. Bardzo wielu również sędziów SN zabiera głos i bardzo politycznie się wypowiada” – podkreślił.

„To nie jest przypadek, to pokazuje, że mamy do czynienia z zorganizowaną prowokacją, która ma uderzyć w pana premiera Morawieckiego, uderzyć samym faktem, że został nagrany, bo jeśli ktoś chciałby się zagłębić w to, co jest na tych taśmach rzeczywiście mówione, to nie ma niczego, co by premiera kompromitowało” – oświadczył Sasin.

Jak już pisaliśmy w ubiegły poniedziałek portal Onet opublikował artykuł „Afera taśmowa. Kelnerzy obciążają Morawieckiego”, w którym dziennikarze powołują się na akta afery taśmowej, do których mieli dotrzeć. Dowiadujemy się z nich, że kelnerzy skazani w wyniku afery taśmowej obciążyli w swoich zeznaniach obecnego premiera, w latach 2007-2015 prezesa banku BZ WBK. Na jednej z taśm – według portalu – „Morawiecki miał dyskutować o zakupie nieruchomości na tzw. słupy”.

Dzień później Onet opublikował kolejną taśmę, z nagraniem rozmowy Morawieckiego z 2013 r. m.in. z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską. To w tej rozmowie pada kwestia kandydatury Morawieckiego na szefa resortu Skarbu Państwa w rządzie Donalda Tuska. Fragmenty stenogramu z tej rozmowy ujawniły w 2016 r. „Newsweek” i Radio Zet. Następnie w czwartek portal opublikował dalsze fragmenty rozmowy obecnego szefa rządu z Jagiełłą, Kilianem i Matuszewską, w której pojawia się kwestia zatrudnienia byłego ministra skarbu w rządzie PO-PSL Aleksandra Grada.

https://twitter.com/PanWaldemar/status/1049243544114880513

Oświadczenie w sprawie napisu  na . Podpisał  i .

>>>

>>>

Minęło już dobrych kilka dni, a burza wokół kompromitujących tym razem premiera Mateusza Morawieckiego taśm z restauracji „Sowa i przyjaciele” nie tylko nie cichnie, ale nabiera na sile. Atmosferę podgrzewa jakby przestraszony własnym dziełem i dlatego wspierający dziś PiS – Marek Falenta. Swoje trzy grosze dodaje szalona, lecz zawsze do usług Krystyna Pawłowicz.

Na zasadzie tonący brzytwy się chwyta plotkują na Twitterze o tym, że istnieją sekstaśmy z Karpacza, które mogą pogrążyć obecnych liderów Platformy.

Gdy zabrakło rzeczowych argumentów do Platformy dotarło proste ostrzeżenie… że może „oberwać” seks taśmami swoich liderów.

Na pretekst długo nie trzeba było czekać, bo kiedy eurodeputowana PO, Lena Kolarska Bobińska, zwróciła uwagę, że Falenta miał chwalić się świetnymi relacjami z PiS, ten odpowiedział na Twitterze:

„Schetyna i Trzaskowski najpierw niech się wytłumaczą ze swoich wizyt w Western City w Karpaczu… Lepiej niech nie kłamią bo może się okazać, że Onet też ma tę sex taśmę…” – dodał w piątek Falenta.

Równolegle do natarcia ruszyły z miejsca PiS–owskie media, przypominając, że w październiku 2013 roku liderzy PO spotkali się w Karpaczu, by wybrać szefa regionu w Dolnośląskiem. Na tej podstawie przypuszczają, że to z tamtego wieczoru może pochodzić rzekome nagranie, o którym nikt nigdy wcześniej nie wspominał. I w tym miejscu pole do popisu dla siebie dostrzegła Krystyna Pawłowicz:

„Jeśli to, co jest na porno-taśmie o G.Schetynie i R.Trzaskowskim jest prawdą, to chociaż tej taśmy nie ma,  to obaj natychmiast powinni odejść z polskiej polityki …Natychmiast, jeszcze dziś wieczór !” – zażądała  PiS–owska funkcjonariuszka.

I śmieszno, i straszno, bo wniosek z tego taki, że nawet brak jakiejkolwiek taśmy jest dla Pawłowicz dowodem na sugerowaną winę obu polityków. Co na to lider Platformy? Po męsku, krótko i zwięźle: „To jest tak samo prawdopodobne jak to, że byłem w Karpaczu na pokazach rodeo z prezesem Kaczyńskim” – zakpił Grzegorz Schetyna, a Rafał Trzaskowski zapewnił, że w Karpaczu w ogóle go wówczas nie było.

Swoją drogą trudno się oprzeć komentarzom i sugestiom, iż plotka Falenty służyć ma podlizaniu się PiS-owi, bo jak wiadomo grozi mu 2,5 roku więzienia. Wyrok wydał sąd, a Falenta nie poszedł siedzieć, ponoć ze względu na stan zdrowia.

>>>

Sasin ma pomysła. Taśmy na Morawieckiego podrzucił Sąd Najwyższy. Wsiowy głupek.

Dodaj komentarz