Szydło i jej miska ryżu

>>>

„Jak dojdzie do tragedii znowu będzie skrzek: ”nic się przecież nie stało?” Polacy ”zapier*alają na miskę ryżu cały tydzień a Szydło już na weekend w czwartek wiozą kolumną trzech samochodów! Jeden nie łaska? Miała być skromność i umiar, jest rozpasanie i ryzykanctwo na drodze” – to tylko jeden z licznych komentarzy, pojawiających się w sieci na temat kolejnej kolizji kolumny rządowej z Beatą Szydło, tym razem w Imielinie w woj. śląskim. Internauci drwią i nie zostawiają suchej nitki na byłej premier, która zamiast wykonywać swoje obowiązki służbowe już w czwartek udaje się w domowe pielesze na weekend.

Satyryczny Aszdziennik zwrócił uwagę, że „gdyby nie wypadek, nikt by się nie i dowiedział, że była premier zaczyna weekend o 13 w czwartek, a tak „doszło do zdekonspirowania weekendowych planów wicepremier do spraw społecznych, która zaangażowanie w zakończenie strajku pracowników LOT-u planowała przełożyć na poniedziałek. A teraz będzie musiała cały dzień w domu udawać, że ogarnia wszystko mejlami” – drwi bez litości portal.

Ze wstępnych danych dowiadujemy się, że policji „udało” się ustalić sprawcę „zdarzenia drogowego”. 220 zł i sześć punktów karnych „zarobił” funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa który spowodował kolizje.

Jak już wiadomo auta kolumny rządowej zjechały z trasy S1 i kierowały się w stronę Oświęcimia, by dowieść Szydło do jej domu w Brzeszczach. W Imielinie doszło do kolizji.

Śpieszno musiało być bardzo, bo jak wspomina dziennikarz motoryzacyjny Piotr Migas, dzień przed kolizją spotkał kolumnę, która wiozła Szydło do Częstochowy, gdzie brała udział w zjeździe „Solidarności”.

„W środę 24 października o godz. 16. jechałem „gierkówką” w kierunku Częstochowy” – relacjonuje Wirtualnej Polsce. „W odległości ok. 25 km od miasta dostrzegłem w lusterku pędzące BMW. Tuż za nim jechało audi Q7. Zaniepokoiło mnie to, że siedzieli mi kilka cm od zderzaka przy prędkości 100 km/h. Myślałem, że mnie staranują” – mówi …

Jak opowiada, kierowca migającego światełkami BMW 7 kipiał adrenaliną. „Po tych długich 20 s i zwolnieniu pasa, kierowca z Q7 w ramach „nauczki” niemal złożył mi lusterko w drugą stronę. Kiedy się oddalali, audi (będące za BMW) jechało środkiem drogi zganiając innych kierowców i zmuszając ich do niebezpiecznych manewrów” – relacjonuje Migas.

Z informacji policji wynika, że podczas zdarzenia w Imielinie kolumna rządowa jechała bez świateł i sygnałów dźwiękowych. Była premier prawdopodobnie jechała do domu ze zjazdu „Solidarności” w Częstochowie.

Macierewicz: Prezydencki Tupolew został zniszczony eksplozją i to było bezpośrednią przyczyną śmierci polskiego prezydenta. Przyjdzie czas na publiczne sprawozdanie

Samolot został zniszczony eksplozją i to była bezpośrednia przyczyna śmierci polskiego prezydenta i wszystkich, którzy lecieli wówczas do Smoleńska” – mówił w rozmowie z PR24 Antoni Macierewicz. – „Przyjdzie czas na publiczne sprawozdanie. Ono zostanie ujęte we wszystkie odpowiednie reguły i normy. Bardzo chętnie wtedy to przekażę. Nie będziemy tego robili szczątkowo, w kolejnych, fragmentarycznych zarysach. To nie jest roztropne”. Macierewicz przekonywał też, że rezultat prac powinien być upubliczniony w ciągu roku.

Oddajcie demokrację Polakom – tak można interpretować słowa prezesa unijnego Trybunału Sprawiedliwości.

(…)

Po wyborach samorządowych jeszcze PiS nie ogłosiło, że suweren (czyli my, Polacy) daje mu prawo do reformowania sądownictwa, ale już ustami szefa kampanii wyborczej Tomasza Poręby stwierdziło: – „Wyniki wyborów samorządowych to gigantyczny sukces PiS”.

Ta gigantomachia PiS jest zniewalająca. W procentach PiS do Koalicji Obywatelskiej ma się jak 34 do 27, jeżeli do 27 dodamy wynik PSL, SLD bądź lokalnych komitetów to wynik ten rzeczywiście będzie się przedstawiał jak w Warszawie zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego nad Patrykiem Jakim – 56 do 28.

Gdzie tu zatem gigantyczne zwycięstwo? A piszę o tej pisowskiej gigantomachii w kontekście autora wniosku do pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego ministra sprawiedliwości Ziobry, który walczy z Morawieckim o schedę po Jarosławie Kaczyńskim. Zakładnikiem w tej walce o przywództwo na prawicy jest „być albo nie być” Polski w UE.

Ziobro okazuje się być za kulisami lepszy od Morawieckiego, bowiem w kluczowych sejmikach wojewódzkich dla PiS ma swoich radnych, którzy zadecydują, czy w nich będzie rządzić prawicowa większość. Ziobro szachuje Morawieckiego, który miał się pozbyć ministra sprawiedliwości. Ta walka odbywa się kosztem przyszłości Polski, stąd takie kategoryczne ostrzeżenie prezesa TSUE.

Więcej >>>

Dodaj komentarz