PiS realizuje zasady leninowskie. Jak mówił Lenin, kadry są najważniejsze

Tydzień temu Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł “40 milionów i nie będzie kłopotów”. W marcu tego roku były już przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski miał zaoferować układ właścicielowi Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu. Czarnecki twierdzi, że w zamian za przychylność szef KNF oczekiwał zatrudnienia wskazanego prawnika z wynagrodzeniem w wysokości około 40 mln. Podczas rozmowy pada również nazwisko Zdzisława Sokala, przedstawiciela prezydenta w KNF i prezesa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Z doniesień medialnych wynika, że obóz władzy wybrał strategię “na przeczekanie” całej afery. Dymisja Marka Chrzanowskiego miała być – według przekazów dnia – zakończeniem sprawy. Jednak nic takiego nie ma miejsca, a dziennikarze drążą coraz głębiej temat propozycji złożonej Czarneckiemu. Rzeczpospolita opisała szybką i kontrowersyjną karierę naukową szefa KNF. Z kolei Gazeta Wyborcza przejrzała zapisy wideo z dziwnego głosowania nad radcą Grzegorzem Kowalczykiem, zgłoszonego do rady nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych, którego Chrzanowski zaproponował Czarneckiemu. Kowalczyk zasiada w radzie nadzorczej Plus Banku Zygmunta Solorza.

Lenin mawiał – kadry są najważniejsze. Wtedy rewolucja może być udana. Rewolucja Prawa i Sprawiedliwości obnaża po raz kolejny nowego Misiewicza. W historii Marka Chrzanowskiego jest wiele podobieństw do kariery najbardziej zaufanego podwładnego Antoniego Macierewicza. Przykładem pierwszym z brzegu jest wpływanie przez Misiewicza na dymisje zasłużonych wojskowych, w przypadku Chrzanowskiego jest to delegowanie do banków swojego człowieka. Proces habilitacji Chrzanowskiego pozostawia wiele do życzenia, u Bartłomieja Misiewicza też miały miejsce małe krętactwa odnośnie wykształcenia.

Bartłomiej Misiewicz stał się symbolem kadr Prawa i Sprawiedliwości, które jak szarańcza rzuciły się za aprobatą swoich protegowanych na państwo. Zarówno wypromowany przez byłego szefa MON Misiewicz, jak i Chrzanowski, którego politycznym “ojcem chrzestnym” jest aktualny prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński, działali w bardzo newralgicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa sektorach. Jeden z zerowym doświadczeniem w obszarze wojskowości, drugi z pomysłami koropcjogennymi w finansach i bankowości. Nie wiemy, czy to był tylko jeden numer Chrzanowskiego, ale można przypuszczać, że bank Zygmunta Solorza usłyszał coś podobnego.

Tego typu ludzie jak były szef KNF, to wspaniała pożywka dla wywiadów niekoniecznie przychylnie nastawionych do Polski. Wizja ingerencji obcego państwa w bądź co bądź stabilny system bankowy w Polsce, jest uprawdopodobniona w tym momencie w bardzo wysokim stopniu. Biorąc pod uwagę ciągoty, jakie cechują Marka Chrzanowskiego, dzisiaj powinien być pod stałą opieką ABW, ponieważ wyniósł w swojej głowie wiele dokumentów oraz rozmów do domu.

Nakładając na to bardzo newralgiczny sektor energetyki, gdzie doszło do prowokacjidziennikarskiej i wymyślony ekspert zaczął publikować na branżowych portalach teksty dezinformujące oraz zdobywać niejawne informacje o gazociągu Baltic Pipe, to mamy dopełnienie obrazu działania państwa na szczególnie ważnych polach. Nie wiem czy odpowiednie służby wciągnęły jakiekolwiek wnioski z energetycznej prowokacji, ale jednoznacznie widać, że w przypadku Chrzanowskiego należy podjąć nadzwyczajne środki.

Kadry są najważniejsze. Pierwsza zasada leninowska.

Depresja plemnika

Polska gospodarka stale rośnie i jest to jeden z najbardziej dynamicznych wzrostów w Unii Europejskiej. Przez londyńską giełdę papierów wartościowych Polska została uznana za gospodarkę rozwiniętą jako pierwszy kraj w regionie. W istocie należymy do najszybciej rozwijających się krajów świata i od 1989 r. dokonaliśmy skoku porównywalnego z takim tygrysem światowej gospodarki jak Korea Południowa.

Giertych twierdzi, że istnieje kolejne nagranie kompromitujące szefa KNF

Polska jak Włochy czy Grecja

Z pewnością Polska świetnie wykorzystała szansę, jaką dało wejście do gospodarki światowej ze stosunkowo wykwalifikowaną i tanią siłą roboczą. Moment, jaki ma dziś, w latach 80. miały Włochy i Grecja. Dziś oba te państwa są dotknięte długoletnią stagnacją, a ich współfinansowana w przeszłości przez UE infrastruktura zaczyna się sypać. Włoskie lotniska wyglądają starzej niż Terminal 1 na Okęciu, a wielu greckim rodzinom nie wystarczyło środków na budowę domów, które zatrzymują się dziś na pierwszym piętrze, strasząc strzelającymi w niebo prętami. Czasy prosperity dobiegają końca w każdym dorabiającym się kraju. Pytanie na dziś brzmi: czy wpadniemy w grecką…

View original post 2 294 słowa więcej

Dodaj komentarz