Duda i Kodeks woli Prezesa. Takie obowiązuje w tej chwili prawo w kraju

Nerwy, prowizorka, a nawet ryzykowanie życia! Tak miała wyglądać organizacja podróży służbowych prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Taki obraz wyłania się z zeznań szefa BOR Mariana Janickiego, jakie znalazły się w aktach smoleńskiego śledztwa. – Pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi – tak miał mówić zdenerwowany oficer BOR do swojego szefa, po jednej z podróży z prezydentem

„Newsweek” doptarł do akt śledztwa smoleńskiego. Szokujące są zeznania szefa BOR. Marian Janicki zdradził śledczym, co mówili mu o swojej pracy oficerowie biura, odpowiedzialni za ochronę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Janicki wspomina dramatyczne sytuacje jeszcze sprzed katastrofy smoleńskiej.

Przypomina sobie, że około trzech miesięcy przed katastrofą, płk Jarosław Florczak (zginął w Smoleńsku) po kolejnym przylocie z prezydentem bardzo zdenerwowany oznajmił mu: – Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie wielu niewinnych ludzi.

Gdy Janicki dopytywał się o co chodzi, Florczak miał mówić dalej o tym jak wyglądała podróż z Lechem Kaczyńskim. – Szefie, jak zwykle burdel, nikt nic nie wie, programy swoje, a realizacja swoje. Jeżeli pan może, to niech mnie pan więcej nie wysyła. Może jestem za stary, może się do tego nie nadaję – Florczak tak miał żalić się generałowi Janickiemu.

Florczak ponoć miał narzekać na współpracowników prezydenta. – Szefie, współpracowałem z kancelarią prezydenta Kwaśniewskiego, przez osiem lat ta współpraca była ideałem, każdy wiedział, co ma robić, nikt nikomu nie wchodził w kompetencje. To, jak wygląda nasza współpraca z obecną kancelarią, to jedna wielka katastrofa. Prowizorka i jeszcze raz prowizorka, a nuż się uda, jakoś to będzie – miał powiedzieć swojemu dowódcy Florczak.

19 lis 12

– Jedyne prawo jakie liczy się na Andrzeja Dudy, to jest prawo dane mu przez prezesa. Nie po to PiS przejmował sądy, żeby prezydent się teraz wycofywał – mówił Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.

Prezydent Andrzej Duda powołał wczoraj 27 z 28 proponowanych nowych sędziów Sądu Najwyższego w Izbach: Cywilnej, Karnej oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zaprzysiężenie odbyło się mimo orzeczeń Naczelnego Sądu Administracyjnego, które wstrzymały wykonanie uchwał KRS w tej sprawie.

– Pan prezydent postawił się ponad prawem. Pokazał, że jedyne prawo jakie się dla niego liczy, to prawo dane przez prezesa. Czyli może robić, co chce wobec sądów i wyroków – skomentował Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.

Jego zdaniem Andrzej Duda i PiS zdają sobie sprawę, że sytuacja jest „na tyle zagmatwana merytorycznie, że większa Polaków nie zrozumie, na czym polega problem”.

– Nie dziwi to, że prezydent postąpił tak, a nie inaczej. Nie po to Prawo i Sprawiedliwość tyle czasu dokonywało zmian w sądownictwie i szło po bandzie, żeby teraz głowa państwa miała się cofnąć – ocenił.

Stanisław Tyszka (Kukiz’15): Dziwię się prezydentowi, że nie poczekał z powołaniem sędziów Sądu Najwyższego

To sygnał dla Polaków

Ewa Ivanova zwróciła uwagę, że prezydent i partia rządząca przyznają sobie prawo do wyboru, które wyroki sądu go obowiązują, a które nie.

– Władza wykonawcza może sobie decydować o tym, który wyrok jest prawidłowy, sprawiedliwy i obowiązujący – stwierdziła gościni TOK FM, dodając:

 – Postanowienia zabezpieczające są jasne: wiążą i Krajową Radę Sądownictwa i pana prezydenta. Zarówno KRS, jak i pan prezydent nie mieli prawa podejmować żadnych czynności związanych z powołaniem sędziów – podkreśliła. I przypomniała, że Andrzej Duda w podobny sposób odniósł się do wyroków skazujących szefów CBA, stosując wobec nich prawo łaski.

Jej zdaniem, jeżeli prezydent zaczyna decydować o tym, które wyroki w Polsce obowiązują, a które nie, to komunikat dla obywateli, że mogą sobie pozwolić na nieszanowanie niektórych wyroków.

W najnowszej odsłonie rankingu Fundacji Bertelsmanna Polska zajmuje 37. miejsce wśród 41 krajów UE i OECD – donosi dziennik „Rzeczpospolita”.

Fundacja Bertelsmanna stworzyła ranking już po raz trzeci. Wcześniej wyniki publikowano w latach 2011 i 2014. W tym roku wyniki dla naszego kraju są szczególnie niepokojące – w grupie 41 państw OECD i UE, Polska spadła aż o 29 miejsc i zajmuje obecnie 37. lokatę.

– Główną przyczyną jest znaczące pogorszenie praworządności, w tym ograniczenie niezależności sądownictwa – mówi „Rzeczpospolitej” Daniel Schraad-Tischler, kierownik projektu badawczego.

W raporcie zwrócono ponadto uwagę na upartyjnienie mediów publicznych, ograniczenie prawa do zgromadzeń, brutalność policji, próby kontroli organizacji pozarządowych i zmiany w prawie wyborczym.

Jak podaje dziennik „Rzeczpospolita”, niepokojący trend zaobserwowano aż w 26 z 41 badanych państw, m.in. na Węgrzech, w Rumunii, Turcji czy Stanach Zjednoczonych.

Znam więc Dudę surrealnego, by nie napisać dadaistycznego. Duda dada.

Piszę „dada”, bo Duda to taka polityczna sztanca, został wciśnięty na siłę na urząd, do którego się nie nadaje i jest marionetką w rękach wiadomo kogo. Duda dada, cokolwiek mu wypadnie, jak rzut kostką, powtórzy mechanicznie (za prezesem): dada. Poznałem jego nową zdolność wcielania się, dawania twarzy powszechnie znanym powiedzeniom, przysłowiom, aforyzmom.

W rankingu praworządności opracowanym przez ekspertów Fundacji Bertelsmanna Polska pod władzą PiS zaliczyła spadek o 29 pozycji i na 41 krajów Unii Europejskiej i OECD znajdujemy się na 37. miejscu. Czyli 5 pozycji powyżej dna.

W sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda orzeczenie o jej zgodności z unijnym prawem. Wiemy już, kto poprowadzi sprawę – wiceprezes TSUE Hiszpanka Rosario Silva de Lapuerta. Jest ona znana pisowskim „reformatorom sądownictwa”. Już wydała orzeczenie, gdy irlandzki sąd pytał o niezawisłość sądownictwa i wstrzymywał ekstradycję Polaka. Rosario wydała werdykt: irlandzki sąd ma prawo oceniać ryzyko dla praworządności i rzetelnego procesu w innym państwie członkowskim, czyli w Polsce.

Duda zatem uwzględnił możliwość bliską pewności, iż Hiszpanka uzna niezgodność pisowskiej ustawy z prawem unijnym i unieważni wybór sędziów. A to z kolei skutkuje tym, że w rankingu praworządności spadniemy na dno.

Gdy władza PiS i dadaistyczna pacynka Duda nie zastosują się do wyroku TSUE, dojdzie do realizacji aforyzmu Stanisława Jerzego Leca. Duda będzie mógł powiedzieć o praworządności w Polsce, do upadku której walnie się przyczynił: „Sięgnąłem dna i usłyszałem pukanie od dołu”.

Duda jak echo, będzie mógł następnie zapytać i odpowiedzieć sobie: – „Kto od dołu puka? Ja, Duda”. Taki z niego aforysta prosto z pogłębionego Leca.

Szerokim echem odbiła się w kręgach europejskich bezprawna decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o powołaniu 27 nowych sędziów Sądu Najwyższego.

Sprawa ma bowiem nie tylko polski wymiar. Dotyczy zastrzeżeń do zmian w Sądzie Najwyższym i wymiarze sprawiedliwości, którymi zajmuje się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na wniosek Komisji Europejskiej.

Prezydent swoją decyzją uprzedził trybunał rozpatrujący właśnie tę sprawę i mógłby wstrzymać zmiany następujące w Sądzie Najwyższym.

Dziennikarka RMF FM zapytała prawników TSUE o ich ocenę całej sytuacji. „Jeżeli działanie organu państwa po wniesieniu przez KE skargi idzie w poprzek wątpliwościom KE, co do zgodności z prawem UE, jest okolicznością obciążającą w postępowaniu przed TSUE” – oświadczył jeden z prawników Trybunału w rozmowie z radiem RMF FM.

„Polskie władze działają w złej wierze”; „To pokazuje, że Polska już na tym etapie, gdy nie było jeszcze wysłuchania stron, ani żadnego orzeczenia – łamie jedną z podstawowych zasad prawa UE – zasadę „lojalnej współpracy” – usłyszała dziennikarka stacji.

Doszło też do sporu między prezydentem Andrzejem Dudą, a polskim sędzią Trybunału Sprawiedliwości UE prof. Markiem Safjanem.

Prezydent, jeszcze przed powołaniem nowych sędziów udzielił wywiadu „Super Expressowi”, w którym powiedział, że Safjan jako sędzia TSUE „nie ukrywa swoich poglądów” i „opowiada się po określonej stronie sceny politycznej”. Dziś prof. Safjan wydał oświadczenie w sprawie tych słów, w którym, jak podaje TVN24, napisał:

„W związku z powtarzającymi się twierdzeniami Prezydenta RP Andrzeja Dudy adresowanymi do opinii publicznej w sprawie mojej aktywności sędziowskiej w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyrażam kategoryczny sprzeciw wobec tezy, wedle której wyroki Trybunału są przedmiotem manipulacji z mojej strony lub jakiegokolwiek innego sędziego, co miałoby w konsekwencji prowadzić do przenoszenia na płaszczyznę polityczną postępowań toczących się w sprawach polskich, które dotyczą zmian w wymiarze sprawiedliwości.”

Andrzej Duda powołał w środę do Sądu Najwyższego 27 osób wskazanych mu przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Zrobił to wbrew orzeczeniom Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wstrzymał powołania. – Prezydent pokazał, że ma w pogardzie prawo – komentuje prof. UW Marcin Matczak.

Andrzej Duda wręczył nominacje podczas zorganizowanej naprędce uroczystości w Pałacu Prezydenckim. Dziennikarze nie zostali na nią wpuszczeni, samych kandydatów zaproszono wczoraj po południu. Kancelaria Prezydenta długo trzymała uroczystość w tajemnicy. – Nie mogę potwierdzić, że czegoś takiego nie będzie – mówił wczoraj „Wyborczej” rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.

Andrzej Duda powołał 27 z 28 osób wybranych do trzech izb SN przez nową KRS. W sierpniu Rada – wbrew konstytucji obsadzona przez posłów PiS i Kukiz’15 – wybierała do SN m.in. prawników powiązanych z partią rządzącą.

W środę prezydent powołał do Izby Cywilnej m.in. dr. Kamila Zaradkiewicza, dyrektora departamentu w resorcie sprawiedliwości kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę. A także dr Małgorzatę Manowską, dyrektor nadzorowanej przez ministra Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP) i byłą wiceminister sprawiedliwości w pierwszym rządzie PiS. 54-letnia prawniczka uchodzi za najpoważniejszą kandydatkę do objęcia stanowiska dublera pierwszego prezesa SN. W Izbie Cywilnej ma też orzekać m.in. wykładowca KSSiP Jacek Grela, od 2017 r. prezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z nominacji Ziobry.

– Kibicuję Piotrowi Glińskiemu w tworzeniu nowych muzeów. Jestem za pluralizmem w dziedzinie muzealnictwa. Nie widziałbym przeszkód, gdyby minister powierzył Karolowi Nawrockiemu budowę nowego zamiast przejmowania tego, które przez wiele lat tworzyliśmy – mówił w gdańskim sądzie prof. Paweł Machcewicz, były dyrektor i współtwórca przejętego przez PiS Muzeum II Wojny Światowej.

6 kwietnia 2017 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński połączył otwarte niecały miesiąc wcześniej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z Muzeum Westerplatte. W ten sposób pozbył się z dyrektorskiego gabinetu prof. Pawła Machcewicza. Zastąpił go dr. Karolem Nawrockim, historykiem IPN.

Nowy dyrektor zaczął wprowadzać zmiany w wystawie głównej, dostosowując ją do oczekiwań polityków PiS i prawicowych publicystów, którym nie podobała się ona od samego początku. Zmian jest kilkanaście – Nawrocki m.in. wygumkował część partyzantów, wybił dziury w ścianach, przez które ma być lepiej widać rzekomo ukrytą Irenę Sendlerową, i dodał planszę o ojcu Maksymilianie Kolbem, którego przedwojenny antysemityzm został ubrany w szaty „ewangelizacji Żydów”. Zawiesił dodatkowy portret rotmistrza Witolda Pileckiego, którego postać była obecna na wystawie od początku. Dodał też planszę o ratującej Żydów rodzinie Ulmów – zwiedzający ma więc wrażenie, że to jedyna postawa, jaką Polacy zajmowali wobec Zagłady.

Po co tortury, tu macie pisowscy krew na rekach J. Brzeskiej, to robota L.Kaczyńskiego i jego pisowskiej ekipy.

Kolarski potwierdza odsłonięcie pomnika Lecha Kaczyńskiego 10 listopada

– 11 listopada w programie nie ma odsłonięcia pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tego dnia nie – mówił Wojciech Kolarski w rozmowie z Jackiem Prusinowskim w „Sednie Sprawy” Radia Plus.

– 10 listopada? – dopytywał dziennikarz.

– Taki jest plan, taką informację otrzymałem – stwierdził Kolarski.

1 komentarz do “Duda i Kodeks woli Prezesa. Takie obowiązuje w tej chwili prawo w kraju

Dodaj komentarz