Morawiecki korumpował, ile wlezie. A to wiemy tylko z jednej taśmy, jest ich więcej

„Dołącz do Tuska w Krakowie”. W sobotę event organizowany za pośrednictwem FB

Wybierz się na spacer w niezwykłym towarzystwie! Przyjdź w samo południe pod Ratusz na Rynku Głównym i #DołączDoTuska – zapowiadają organizatorzy sobotniego eventu „Dołącz do Tuska” za pośrednictwem Facebooka. Jak słyszymy, przewodniczący Rady Europejskiej faktycznie pojawi się w Krakowie, będzie brał udział w konferencji.

>>>

MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI O WIZERUNKOWYM KRYZYSIE PREMIERA: KIEDY BYŁ SOBĄ? – pisze w RZ: “Jednak dla Morawieckiego to poważny kłopot. A właściwie dla jego wiarygodności. Premier wyrósł bowiem na jednego z najważniejszych liderów prawicy przez ostrą krytykę postkomunizmu, wypaczeń III RP i działań poprzedników w szczególności. Nagrania pokazują jednak, że wśród elit III RP, której wiele razy zarzucał demoralizację, sam czuł się doskonale. I tu pojawia się pytanie o wiarygodność szefa rządu. Już kiedyś pytałem, kiedy premier jest sobą: gdy walczy o umiarkowany elektorat czy wówczas, gdy mówi radykalne tezy miłe dla ucha radykalnego pisowskiego wyborcy. Teraz dochodzi kolejne pytanie: kiedy premier był sobą, czy gdy w czasach rządów PO przebywał wśród ówczesnych elit, czy dziś, gdy zarzuca im wszystko, co najgorsze. Ten wizerunkowy kryzys jest problemem nie tylko dla szefa rządu, ale i dla całego obozu dobrej zmiany. Morawiecki stał się twarzą kampanii wyborczej PiS w wyborach samorządowych. Jego dzisiejsze problemy mogą rzutować na cały wynik PiS, szczególnie wśród wyborców umiarkowanych”.
rp.pl >>>

Morawiecki, poszlaki, pytania

PiS zareagował na publikację Onetu.pl w znamienny sposób. Zaczął się wypowiadać nie na temat, twierdząc, że to „odgrzewane kotlety”, że sprawa jest znana od czterech lat. To po prostu oszczędne gospodarowanie prawdą, bo od czterech lat wiadomo, że Mateusz Morawiecki został przynajmniej jeden raz nagrany. Fragmenty tej rozmowy (m.in. ze Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PKO BP, i Krzysztofem Kilianem, prezesem PGE) były publikowane. O zeznaniach kelnerów dowiedzieliśmy się po raz pierwszy. Pani posłanka Beata Mazurek, rzecznik prasowy PiS, która wypowiadała się na temat politycznych kulinariów, demonstracyjnie nasiusiała też do własnego namiotu, bo zaapelowała do PO, by ta przedstawiła twarde dowody, czyli taśmę. O ile jakaś polska siła polityczna obecnie ma dostęp do nieujawnionych jeszcze taśm lub dysponuje o nich jakąkolwiek wiedzą, to przecież nie ci, którzy rządzili trzy lata temu, ale ci, którzy rządzą obecnie.

Jeżeli coś woła obecnie o komisję śledczą, to właśnie ta sprawa. Wiadomo, że w Polsce dziś sejmowe komisje śledcze to polityczny teatr, ale na politycznym porządku dnia należy postawić dwie kwestie:

  1. Co się działo i dzieje z nieujawnionymi dotąd taśmami? Czy prokuratura i służby są formalnie w posiadaniu niektórych z nich, większości czy wszystkich? A w szczególności: czy posiadają nagranie rozmowy z udziałem Mateusza Morawieckiego, o której zeznawali obaj kelnerzy? Wiadomo – przynajmniej z artykułów prasowych – że nagrano ponad 100 osób, a nagrań jest 66. Jakie działania podejmowały służby, żeby wejść w ich posiadanie? Czy jest możliwe, że któraś ze służb – choćby CBA, której informatorem był Falenta – dysponuje częścią lub całością nagrań, ale nieformalnie? Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych, najbardziej bodaj poszkodowany w aferze taśmowej, twierdzi dziś, że została ona „zamieciona pod dywan” i zdaje się, nie tylko PiS ma na myśli. Może czas zacząć ciągnąć za róg dywanu?
  2. Zeznania Łukasza N., które są poszlaką pozwalającą domniemywać, że prezes Mateusz Morawiecki albo uczestniczył w przestępczym procederze albo przynajmniej miał o nim wiedzę, pochodzą z początku 2015 roku. Należy domagać się odpowiedzi na pytanie, czy – pomijając prokuraturę – służby (Policja, ABW, CBA) cokolwiek z tą wiedzą uczyniły, czy prowadziły postępowania analityczne i operacyjno-rozpoznawcze? Jeżeli nic z tym nie robiły, to wskazuje to na to, że nad Mateuszem Morawieckim trzymano parasol ochronny i to zarówno za rządów PO-PSL, jak i PiS. Za czasów rządów PO prezes BZ WBK był „swój”, rozważano jego kandydaturę na ministra skarbu, utrzymywał zażyłe kontakty z szefem kancelarii premiera Tomaszem Arabskim oraz z najbliższymi gospodarczymi doradcami premiera Tuska – Janem Krzysztofem Bieleckim i Krzysztofem Kilianem. Jak wykrył Grzegorz Rzeczkowski z POLITYKI, adwokatem, który w śledztwie taśmowym reprezentował Morawieckiego, był prawnik pracujący równocześnie dla innych osób nagranych w „Sowie i Przyjaciołach”: Pawła Grasia, Bartosza Arłukowicza, Krzysztofa Kwiatkowskiego i Andrzeja Biernata. Wszyscy to ważni politycy Platformy, ministrowie w różnych okresach jej rządów. Za czasów PiS też był „swój”, ale na inny sposób – został najpierw ministrem finansów i wicepremierem, a później premierem.

Te pytania są zasadne, istnieją poważne powody, żeby je zadać, a obowiązkiem opozycji w Sejmie jest sformułowanie wniosku o powołanie komisji śledczej w celu odpowiedzi na nie.

Więcej >>>

Przepychanki pod Sejmem.

Komuszy prokurator PiS Stanisław Piotrowicz – obrońca pedofilów w sutannach.

Więcej >>>

Dodaj komentarz