Taśma Morawieckiego. Inwestorzy uciekają od jego rządów, jest słabym premierem

Skok PiS na spółki Skarbu Państwa ma coraz bardziej widoczne konsekwencje. Maleje nie tylko zaufanie inwestorów, ale i rynkowa wycena państwowych przedsiębiorstw. Okazuje się bowiem, że indeksy giełdowe zarządzanych przez PiS gigantów od jakiegoś czasu pikują w dół, istotnie odstając od ogólnego trendu na warszawskiej giełdzie.

Sprawie przyjrzał się portal money.pl, który opracował tzw. PiS index, czyli odpowiednik WIG20 dla spółek Skarbu Państwa. Ten zaś we wrześniu spadł o 3,6 proc., a od początku roku już o 13 proc. Dla porównania zbierający największe podmioty notowane na giełdzie WIG20 radził sobie w tym samym czasie znacznie lepiej, ponieważ stracił odpowiednio 2,8 proc i 7,7 proc. Porównanie wypadałoby dla rządu jeszcze gorzej, gdyby z WIG20 usunąć spółki Skarbu Państwa, które należą do grona największych podmiotów na polskim rynku, przez co spadki w państwowych podmiotach powodują spadki na całej giełdzie.

Na taki obraz sytuacji złożyło się wiele czynników. Z jednej strony mamy fatalne wyniki Tauron, PGE i Grupa Azoty. Money.pl wskazuje, że ten pierwszy miał stratę 74 mln zł, czyli wynik o 438 mln zł gorszy niż rok temu, a jednocześnie o 315 mln zł gorszy od oczekiwań analityków. Słabo poradził sobie też PGE, notując spadek zysku netto o 35 proc. rok do roku i wynik gorszy o 22 proc. od prognoz analityków. Azoty zaś zmniejszyły zyski z ponad 100 mln zł do okolic zera. W ostatnich 3 miesiącach najgorzej radziła sobie natomiast Jastrzębska Spółka Węglowa, której zaszkodziły plotki o karuzeli wymiany prezesów, katastrofa w kopalni “Zofiówka”, podwyżki dla górników czy w końcu problemy z inwestycją w elektrownię Ostrołęka.

Sytuację pogarsza zaś dalszy drenaż spółek z miliardów na rzecz akcjonariuszy, czyli głównie Skarbu Państwa. Dotyczyło to m.in. Pekao (lipiec) i PZU (wrzesień), co odbiło się na osłabieniu kursów akcji obu firm.

Widać zatem wyraźnie, że pryska mit dobrego zarządzania w spółkach forsowany przez prorządowe media. Dane finansowe są bowiem nieubłagane, sytuacja spółek nie napawa optymizmem i PiS nie może dłużej zrzucać sytuacji na swoich poprzedników. Misiewicze u steru mają swoje bolesne konsekwencje.

Oto co wiedziano o taśmach podsłuchowych na początku 2016 roku, na których był zapisany głos Mateusza Morawieckiego – wg „Newsweeka”.

Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju, to jedyny członek rządu Beaty Szydło nagrany przez kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele. „Newsweek” zapoznał się z całym stenogramem tego nagrania.

Rozmowa odbywa się w kwietniu 2013 roku. Oprócz przyszłego wicepremiera biorą w niej udział szef PKO BP Zbigniew Jagiełło, Krzysztof Kilian, który za czasów Platformy stał na czele spółki PGE, oraz jego zastępczyni Bogusława Matuszewska.

Z nagrania wynika, że Morawiecki miał dobre kontakty z czołowymi politykami Platformy. Jak się okazuje, proponowano mu nawet wejście do ówczesnego rządu.

Plotka Tuska

– …wczoraj dzwonił do mnie Fogelman (adwokat Lejb Fogelman, partner w międzynarodowej kancelarii prawnej Greenberg Traurig specjalizujący się w doradztwie przy procesach prywatyzacyjnych – red.) – opowiada Jagiełło. – Mówi mi: „Słuchaj, ten twój przyjaciel z >>Walczącej<< (chodzi o Morawieckiego, który w latach 80. działał w „Solidarności Walczącej” założonej przez jego ojca Kornela – red.) ma zostać właśnie minister skarbu”.

Morawiecki nie tylko nie zaprzecza informacjom Fogelmana, ale też spekuluje na temat słabnącej pozycji Mikołaja Budzanowskiego, którego miałby zastąpić na stanowisku ministra skarbu. Opowiada m.in. o swojej rozmowie z Tomaszem Misiakiem, byłym senatorem Platformy: – Rzekomo Schetyna mu powiedział, że w czerwcu Budzanowski jest out. To była informacja z przedwczoraj (…). Równie dobrze może to być plotka Tuska, wypuszczona z różnych względów.

SMS-y od Arabskiego

Morawiecki mówi też o swoich kontaktach z ówczesnym szefem Kancelarii Premiera Tomaszem Arabskim: – Chciał zobaczyć się ze mną w poniedziałek, o… o różnych inwestycjach porozmawiać. Nie wiem, co to znaczy. To Arabski. JKB (Jan Krzysztof Bielecki – red.)… JKB chce porozmawiać, ale przy śniadanku o różnych tam sprawach (…). Kilka razy się Arabski ze mną kontaktował, ale wczoraj się mieliśmy spotkać na koniec dnia… Co godzinę przysyłał esemesy, że mnie przeprasza, bo tu Cichocki, tutaj to, Tusk, a na koniec, że… że nie da rady.

W dalszym fragmencie rozmowy Morawiecki pozytywnie ocenia posunięcia gospodarcze ekipy Tuska. Odnosi się między innymi do projektów energetycznych PGE (stenogram nie wyjaśnia, o jakie przedsięwzięcia chodzi).

Pozytywnie o Merkelowej

– Dobrze to rozegraliście – zwraca się do Kiliana i Matuszewskiej. – To był wielki projekt, bardzo trudny. Pewne informacje, które zaczęły przedostawać się, były informacjami opartymi o racjonalność, o logikę, o logikę systemową, co warto, co nie warto (…). Ufam, że decyzja jest właściwa. Dobrze to rozegraliście.

Podczas rozmowy pojawiają się także tematy luźniej związane z polityką krajową. – Ja trochę tę historię znam i lata trzydzieste chuja a nie wyciągnęły Stany Zjednoczone (…). Wojna wyciągnęła (…). Natomiast jedna taka rzecz, że mam absolutnie pozytywne zdanie o Merklowej, Sarkozym czy, jak tam się ten nowy nazywa, Hollande – mówi Morawiecki.

Młodzi nie rozumieją

Dalej chwali system europejskich inwestycji publicznych i krytykuje młode pokolenie: –  Będziemy zapierdalać i rowy, kurwa, kopać, a drudzy będą zasypywać, będziemy zadowoleni (…). W tym młodszym pokoleniu to ja widzę zjawisko niebezpieczne (…). Oczekiwania. Nic nie robić, dużo zarabiać, nie? (…) Oni jakby nie rozumieją, że idą ciężkie czasy.

Jak ustalił „Newsweek”, poza rozmową, którą posiada prokuratura badająca aferą podsłuchową, istniej jeszcze co najmniej jedno nagranie z udziałem obecnego wicepremiera. Tak wynika z zeznań Łukasza N., kelnera z restauracji Sowa i Przyjaciele, który podczas jednego przesłuchań przyznał że zarejestrował „dwa lub trzy” spotkania Morawieckiego. Gdzie one są? Nie wiadomo.

Sienkiewicz: Afera taśmowa została zamieciona pod dywan. Nie mamy pewności, czy prawdziwi mocodawcy zostali skazani czy nie

– Z przebiegu nawet nie samej afery, ale szeregu faktów, które się potem ujawniły czy zostały ujawnione przez dziennikarzy różnych mediów zresztą, i prawicowych i liberalnych, wynika dość niepokojący obraz, który pozwoliłem sobie podsumować w mojej książce „Państwo teoretyczne”. Nie jestem w stanie ocenić prawdziwości tych faktów, ale wiem jedno: ta afera została zamieciona pod dywan. To znaczy nie mamy pewności, czy prawdziwi mocodawcy tego procederu, przestępstwa zostali skazani czy nie. Kiedyś trzeba będzie do tego wrócić. Mam nadzieję, że przed niezależnymi sądami – stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu Zet.

– Nie ma pewności, kto jeszcze [był w tym procederze]. Te dane, które ukazywały się przez ostatnie 4 lata, publicznie, pokazują dość niebezpieczny obraz, także z punktu widzenia państwa. Trudno nie zauważyć wzrostu ludzi z CBA wrocławskiego, z licznymi kontaktami z PiS, którzy ewidentnie ochraniali ten proceder – dodał.

Sienkiewicz: To cały czas powrót do pytania, kto jest dysponentem taśm, kto zlecił nagranie i nie mam wrażenia, żebyśmy byli blisko prawdy

– Nie teraz, bo zdaje się, że ta informacja była dużo wcześniej. Nie mieliśmy okazji się spotkać [z Mateuszem Morawieckim w Sowie i przyjaciołach] – stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu Zet. Jak dodał:

„Ja panu premierowi bardzo współczuję, bo wiem, jakie to jest nieprzyjemne i jakie są koszty. Mam nadzieję, że zarówno w interesie Polski, jak i premiera jest to, żeby jak najszybciej sprawę wyjaśnić. Z tego, co zapoznałem się z tymi materiałami, to są to informacje wyciągnięte z akt sądowych, natomiast samej taśmy nie ma. To cały czas powrót do pytania, kto jest dysponentem tych taśm, kto nimi rządził, kto zlecił ich nagranie i prawdę mówiąc tutaj nie mam wrażenia, żebyśmy byli blisko prawdy, mimo wyroku sądu”

– Z punktu widzenia premiera to jest sytuacja niebezpieczna i niewygodna. Życzę premierowi jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy i mam nadzieję, że te sprawę się da wyjaśnić. Prędzej czy później – mówił Sienkiewicz.

Sienkiewicz o proteście służb mundurowych: Rozumiem postulaty, przede wszystkim jeśli chodzi o podwyżki

– Rozumiem te postulaty, przede wszystkim jeśli chodzi o podwyżki. Co tu dużo mówić, mamy taki obraz: Polska to miodem i mlekiem płynąca kraina, w której wreszcie są olbrzymie pieniądze przeznaczone dla ludzi. Taki jest oficjalny przekaz rządu. Tymczasem rzeczywistość wielu grup społecznych niewiele albo nic się nie zmieniła – stwierdził Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Beatą Lubecką w Radiu Zet.

– Policjanci klepią biedę. Za moich czasów klepali biedę, za moich poprzedników klepali biedę. Oczywiście że tak [też nic nie mogłem zrobić], przecież nie jestem dysponentem budżetu – dodał. Jak podkreślił były szef MSW, ma nadzieję, że minister Brudziński będzie w stanie zawrzeć realne porozumienie ze związkowcami, którzy trzymali kciuki za obecną ekipę i byli niezwykle życzliwi.

– [Mariusz Błaszczak] zostawił, nie waham się powiedzieć, zostawił krwawy ślad prawie w MSW, jeśli chodzi o destabilizację służb i to, co tam się dalej działo – stwierdził Sienkiewicz w Radiu Zet.

WKK: PMM jest bardzo słabym premierem. Nigdy nie mieliśmy premiera, który tak kłamał

– Jest niestety [Mateusz Morawiecki] bardzo słabym premierem. Nigdy nie mieliśmy premiera, który tak kłamał. Mieliśmy różnych, lepszych, gorszych. Jedni chodzili na kinderbale, inni pewnie nie wszystkie decyzje podejmowali dobre, ale tak słabego, tak zakłamanego polityka, a premiera trudno znaleźć – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Konradem Piaseckim w „Rozmowie Piaseckiego” TVN24.

– Boli mnie, że Morawiecki zachowuje się jak turysta, który wyjechał na polską wieś. Bogu dzięki prezes go wysłał najpierw do stodoły, na konferencje prasową, to zobaczył, jak ta stodoła wygląda – stwierdził Kosiniak-Kamysz w TVN24.

Pedofilia. Jak się na nią godzić w szkole. Takie brewerie są upowszechniane w edukacji wg rytu pisowsko-katolickiego

Komediant Duda

>>>

Wystarczy pierwsza z brzegu wypowiedź prezydenta państwa, żeby wyszedł kabaret…

…tak trafnie podsumował internauta najnowszą akcję promocyjną radia TOK FM która ma zachęcić do słuchania audycji na różnych urządzeniach. Głównym jej elementem – pod hasłem „Kimkolwiek jesteś” – jest właśnie spot parodiujący wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy.

Oto widzimy aktora, przypominającego wyglądem i gestykulacją głowę państwa, który zapewnia, że w różnych sposób i różnych codziennych sytuacjach słucha Radia TOK FM.

„Ja państwu powiem, że ja słucham cały czas. Naprawdę. Ja cały czas słucham. Bez przerwy. Ja słucham w mieszkaniu, ja słucham w samochodzie, kiedy jadę, ja słucham w samolocie, kiedy lecę. Jak nie słucham tego, co nadają na żywo, to słucham tego, co już było. Słucham podcastów, ja cały czas słucham. Nowe odcinki… Ja powiem państwu, że cały czas słucham radia TOK FM” – tłumaczy, zachęcając do odbioru nie tylko za pośrednictwem tradycyjnych odbiorników, ale także przez komputery oraz aplikację mobilną na telefony komórkowe.

W ten sposób aktor nawiązuje do słynnej wypowiedzi Andrzeja Dudy w listopadzie ubiegłego roku w czasie wystąpienia na Uniwersytecie Rzeszowskim. Prezydent opowiadał wtedy, że „cały czas się czegoś uczy”.

Spot spotkał się z aplauzem internautów: „To jest mega! Niezła parodia!”, „Ot, czasy…Wystarczy wziąć pierwszą z brzegu wypowiedź prezydenta państwa, żeby wyszedł kabaret” – komentują.

Dodaj komentarz